Zainspirowana podsumowaniami tygodnia jakie co tydzień publikuje Dorota z bloga Babel School, postanowiłam przygotowywać podobne na naszym blogu - o naszej edukacji domowej. Zaczynamy od 1 października. Planuję, że posty z podsumowaniem tygodnia będą się ukazywać zawsze w niedzielę (z wyjątkiem pierwszego - dzisiejszego). Czy uda mi sie robic to regularnie? Nie wiem, mam taka nadzieję! Poza publikowaniem postów na blogu zamierzam także drukować je, a nastepnie zbindować w książkę - nasz mini - rodzinny edukacyjny pamiętnik.
Jeśli uda mi się dotrzymać postanowienia, myślę, że powstanie z tego coś bardzo ciekawego, co z przyjemnością bedziemy oglądać za jakis czas i co stanie się ciekawą pamiątką dla Zary za kilka lat.
Zaczynamy!
TYDZIEŃ 1.
Październik zaczęliśmy od wakacji, albo wycieczki tematycznej, jak kto woli.
1 października - sobota
Wstaliśmy wcześnie, żeby spakować ostatnie potrzebne rzeczy. Wieczorem lecieliśmy na wakacje na bajkowe Azory.
Samolot mieliśmy dopiero wieczorem, w południe natomiast Zara miała lekcje pływania.
2 października - niedziela
Zmęczeni po podróży postanowiliśmy spędzić niedziele na spacerach po najbliższej okolicy i zakupach w okolicznym sklepie.
3 października - poniedziałek
Z samego rana pojechaliśmy do stolicy naszej wyspy Ponta Delgada (oddalonej od naszego miasteczka o zaledwie kilka km). Zarezerwowaliśmy na godzinę 14 rejs po oceanie w poszukiwaniu delfinów i wielorybów.
Gdy nasze miejsca były już zarezerwowane udaliśmy się na spacer po mieście i obiad w lokalnej restauracji.
Chwile przed godzina 14 weszliśmy na pokład Moby Dick i wyplenęliśmy na Ocean Atlantycki aby zobaczyć wieloryby i delfiny w ich naturalnym środowisku. Dowiedzieliśmy się ciekawych wiadomości na temat delfinów i wielorybów. Nie udało nam się niestety zobaczyć kaszalotów, delfinów widzieliśmy kilkadziesiąt! Ścigały się z nasza łodzią i skakały przez fale zaledwie kilka metrów od nas. W drodze powrotnej siedzieliśmy na dziobie łodzi i podziwialiśmy potęgę oceanu.
Pojechaliśmy nad jeziora wulkaniczne Sate Citades. Spacerowaliśmy brzegiem mniejszego jeziora, poznawaliśmy lokalne rośliny i zwierzęta, weszliśmy na punkt widokowy, z którego widać oba jeziora jednocześnie. Mniejsze z nich ma zielony, a większe niebieski kolor wody. Legenda mówi, ze wody jezior zostały zabarwione przez łzy kochanków, na związek których nie zgadzał się ojciec dziewczyny. Przeszliśmy około 10km.
Środę spędziliśmy w Ponta Delgada.
Rano pojechaliśmy na plantacje ananasów i dowiedzieliśmy się na czym polega hodowla owoców, mogliśmy zajrzeć do kilku szklarni i zobaczyć poszczególne etapy hodowli, po spacerze zrobiliśmy sobie małą przerwę na świeżo wyciskany sok ananasowy i ananasowa babeczkę.
Po południu zeszliśmy pod ziemie. Poszliśmy na wycieczkę z przewodnikiem do jaskini wulkanicznej. Obejrzeliśmy bardzo ciekawy film o wulkanach, a następnie mogliśmy na własne oczy zobaczyć potęgę wulkanu i skutki jego działalności.
Kolejna całodniowa wycieczka. Jedziemy do Furnas. W drodze nad kolejne jezioro wulkaniczne zatrzymaliśmy się w miasteczku Vila Franca do Compo. Planowaliśmy zobaczyć kościół Ermida da Nossa Senhora da Paz i jego słynne schody, niestety okazało się, ze droga w jedną stronę zajęła by nam okolo godziny, stromo pod górę - autokar do Furnas mieliśmy za 1,5h. Obejrzelismy wiec kościół z oddali i zdecydowaliśmy się na spacer po mieście. Znaleźliśmy plantacje bananów. Na domach i murach wyszukiwaliśmy azulejos.
Przed 10 byliśmy już w Furnas. Obeszliśmy dookoła jezioro, w sumie ponad 10km. Zobaczyliśmy niesamowite miejsca. Miałam wrażenie, że dotarliśmy do punktu gdzie piekło spotyka się z rajem. Z jednej strony dym wydobywający się z ziemi, bulgoczące kałuże, z drugiej natomiast cudne, zielone lasy, jezioro, ptaki i motyle. Na znajdujących się w okolicy jeziora tabliczkach przeczytaliśmy wiele informacji o lokalnych zwierzętach. Czuliśmy, ze chodzimy po wulkanie, ziemia wydawała się niezwykle cienka.
Każdego dnia wakacji Zara wstawała około 6:30 rano i przez 15-20 minut na tablicy suchościeralnej pisała co ciekawego mamy w planach na dany dzień. Pytała jak przeliterować niektóre wyrazy. Część z nich pisała poprawnie, część z błędami. Była to w 100% jej inicjatywa. Osobiście sugerowałam aby dłużej pospała. Wieczorem natomiast przed pójściem spać bawiła się z tatą w zgadywanki na temat miejsc, które danego dnia zobaczyliśmy - także jej pomysł. Pytania zadawali sobie i odpowiadali na nie na zmianę.
4 października - wtorek
Pojechaliśmy nad jeziora wulkaniczne Sate Citades. Spacerowaliśmy brzegiem mniejszego jeziora, poznawaliśmy lokalne rośliny i zwierzęta, weszliśmy na punkt widokowy, z którego widać oba jeziora jednocześnie. Mniejsze z nich ma zielony, a większe niebieski kolor wody. Legenda mówi, ze wody jezior zostały zabarwione przez łzy kochanków, na związek których nie zgadzał się ojciec dziewczyny. Przeszliśmy około 10km.
5 października - środa
Środę spędziliśmy w Ponta Delgada.
Rano pojechaliśmy na plantacje ananasów i dowiedzieliśmy się na czym polega hodowla owoców, mogliśmy zajrzeć do kilku szklarni i zobaczyć poszczególne etapy hodowli, po spacerze zrobiliśmy sobie małą przerwę na świeżo wyciskany sok ananasowy i ananasowa babeczkę.
Po południu zeszliśmy pod ziemie. Poszliśmy na wycieczkę z przewodnikiem do jaskini wulkanicznej. Obejrzeliśmy bardzo ciekawy film o wulkanach, a następnie mogliśmy na własne oczy zobaczyć potęgę wulkanu i skutki jego działalności.
6 października - czwartek
Kolejna całodniowa wycieczka. Jedziemy do Furnas. W drodze nad kolejne jezioro wulkaniczne zatrzymaliśmy się w miasteczku Vila Franca do Compo. Planowaliśmy zobaczyć kościół Ermida da Nossa Senhora da Paz i jego słynne schody, niestety okazało się, ze droga w jedną stronę zajęła by nam okolo godziny, stromo pod górę - autokar do Furnas mieliśmy za 1,5h. Obejrzelismy wiec kościół z oddali i zdecydowaliśmy się na spacer po mieście. Znaleźliśmy plantacje bananów. Na domach i murach wyszukiwaliśmy azulejos.
Przed 10 byliśmy już w Furnas. Obeszliśmy dookoła jezioro, w sumie ponad 10km. Zobaczyliśmy niesamowite miejsca. Miałam wrażenie, że dotarliśmy do punktu gdzie piekło spotyka się z rajem. Z jednej strony dym wydobywający się z ziemi, bulgoczące kałuże, z drugiej natomiast cudne, zielone lasy, jezioro, ptaki i motyle. Na znajdujących się w okolicy jeziora tabliczkach przeczytaliśmy wiele informacji o lokalnych zwierzętach. Czuliśmy, ze chodzimy po wulkanie, ziemia wydawała się niezwykle cienka.
7 października - piątek
Wybraliśmy się na wycieczkę na jedyną plantację herbaty w Europie. Spacerowaliśmy nie tylko po plantacji, ale także po fabryce. Oglądaliśmy maszyny i ludzi przy pracy, zobaczyliśmy też bardzo ciekawy film o historii fabryki i produkcji jaka ma w niej miejsca. Na koniec napiliśmy się pysznej herbaty. Za darmo mogliśmy spróbować trzech różnych rodzajów.
Na autobus powrotny czekaliśmy ponad godzinę. Wymyśliłam konkurs - zgadywankę. Zadawaliśmy sobie na zmianę pytania na temat Azorów, oceanu i atrakcji, które mieliśmy okazje zobaczyć.
Każdego dnia wakacji Zara wstawała około 6:30 rano i przez 15-20 minut na tablicy suchościeralnej pisała co ciekawego mamy w planach na dany dzień. Pytała jak przeliterować niektóre wyrazy. Część z nich pisała poprawnie, część z błędami. Była to w 100% jej inicjatywa. Osobiście sugerowałam aby dłużej pospała. Wieczorem natomiast przed pójściem spać bawiła się z tatą w zgadywanki na temat miejsc, które danego dnia zobaczyliśmy - także jej pomysł. Pytania zadawali sobie i odpowiadali na nie na zmianę.
W najbliższą niedzielę zapraszam na podsumowanie 2 tygodnia października.
Świetne wakacje.
OdpowiedzUsuńOj to prawda, było cudownie!!!
UsuńDziewczyny uwielbiam WAS!!!!
OdpowiedzUsuńhttps://www.instagram.com/mama_zjedz_kalafiora/
Dziekujemy! Bardzo nam miło!
UsuńU Was się tyle dzieje, że samo podsumowanie jest bajkowe. Wasza edukacja wydaje mi się idealną.
OdpowiedzUsuńDziekujemy! Idealna pewnie nie jest ale staram się aby była jak najbardziej kreatywna i rozwijajaca, motywujaca do dzialania. Pomysłów mam zawsze dużo tylko czasu na wykonanie ich wszystkich brakuje.
UsuńPodziwiam rodziny z dziećmi w tradycyjnej szkole, które po lekcjach jeszcze coś robia! Nie mam pojecia jak Oni to robia, nam nabszkołę najzwyczajniej brakowało by czasu!!!
O rany! Dopiero teraz zauważyłam, że również robisz podsumowania :-) Nie wiedziałam, że mogę kogoś inspirować ;-)
OdpowiedzUsuńWasze podróże, jak zawsze są wspaniałe. Nic tylko zazdrościć! Idę czytać dalej.
Nieustannie inspirujesz mnie!!!
Usuń