Nasze rodzinne podróze

czwartek, 9 października 2014

Tower of London, tajemnicze kruki i diamenty.

"Legenda głosi, że dopóki na wieżach Tower będą żyły kruki, tak długo trwać będzie imperium brytyjskie. Legenda ta powstała w epoce wiktoriańskiej, nie wcześniej niż z końcem XIX w. Wiadomo jednak, że kruki mieszkają w wieżach zamku co najmniej od czasów panowania Karola II w XVII w. Zadaniem jednego ze strażników Tower (ang. Ravenmaster) jest opieka nad krukami i ich dożywianie. Inna wersja legendy mówi, że gdy wszystkie sześć kruków opuści kiedyś twierdzę, Londyn zginie. Aby tak się nie stało podcięto im skrzydła i są pilnie strzeżone." (zródlo: Wikipedia) 






O krukach z wiezy wspominałam Wam w pierwszej odsłonie 2 edycji Dziecka na warsztat. W zeszłym tygodniu wybralysmy się do Tower of London, aby osobiście sprawdzić czy sa tam kruki. Dzisiaj opowiem o tym co widzialysmy w zamku i jak nam się tam podobało.

Otoczenie Tower of London, od kilku miesięcy wygląda przepięknie. Wszystko to za sprawa instalacji noszącej nazwę „Blood Swept Lands and Seas of Red”.








 Zrobiona z 888 246 ceramicznych czerwonych maków instalacja pojawiła się 5 sierpnia w Tower of London. Liczba 888 246 symbolizuje liczbę ofiar I Wojny Światowej, którym w ten sposób postanowiono oddać hołd. Data pojawienia się maków – 5 sierpnia, również nie jest przypadkowa. To właśnie 5 sierpnia 100 lat temu Wielka Brytania przyłączyła się do I Wojny Światowej. Ostatni mak ma zostać symbolicznie posadzony 11 listopada, gdyż właśnie tego dnia w 1918 roku ogłoszono koniec wojny.








 Autorem projektu jest Paul Cummins, po 11 listopada 2014 roku każdy z maków zostanie wystawiony na sprzedaż za 25 funtów. Wolontariusze rozstawiali maki przez kilka tygodni, a pierwszy został symbolicznie wbity w ziemię przez najdłużej pracującego strażnika Tower of London Crawforda Butlera.









 Tower of London to dawny palac, a jednoczesnia forteca królewska. Sluzyl tez za wiezienie, z którego nie bylo ucieczki, a przez jakiś czas nawet za ZOO. Wybudowana w XI wieku, ostatnio zamieszkiwana w XVII. Otoczona jest fosa, a strzegą jej charakterystycznie ubrani strażnicy, zwani Yeomen Warders. To oni oprowadzają turystów po twierdzy, dbają o nia oraz opiekują się mieszkającymi w niej krukami. Potwierdzam! W Tower of London mieszkają kruki!











 "Już w pierwszych latach XIII wieku król Jan bez Ziemi trzymał w Tower lwy, ale prawdziwy początek istnienia królewskiego zwierzyńca przypada na rządy jego następcy, Henryka III, obdarowanego przez władców europejskich trzema lampartami, niedźwiedziem polarnym oraz słoniem. Zwierzęta zabawiały głównie króla i jego dworzan, lecz gdy uwiązany na postronku miś baraszkował w Tamizie i łapał ryby, widowisko to cieszyło też licznie zgromadzonych londyńczyków. Z biegiem lat przybywało egzotycznych zwierząt i w końcu za panowania Elżbiety I królewską menażerię udostępniono publiczności. Istniała do lat trzydziestych XIX wieku, kiedy to w londyńskim Regent’s Park otwarto nowy ogród zoologiczny, gdzie przewieziono zwierzęta z Tower." zródlo O tamtych czasach przypominają liczne w Tower zwierzęta wykonane z czegoś co przypomina metalowa siatkę.





 

 

 

 





 Kruki odnalazlysmy nawet w toaletach!




































Ogladalysmy także klejnoty koronne, oryginalne regalia Królowej Elżbiety II, a także piękną koronę królowej Elżbiety (królowej-matki) z osadzonym w niej Koh-i-Noorem oraz berło z największym chyba diamentem – Cullinanem I. Jako ciekawostkę dodam, ze Koh i Noor pochodzi z rodzinnego miasta Zary taty, z Hyderabadu w Indiach. Z kopalni diamentów przy Golkonda Fort. W czasie naszych wakacji w Indiach bylysmy w forcie. Zainteresowanych zapraszam TUTAJ






Korony były przepiekne, ilosc złota i osadzonych w nich kamieni szlachetnych odbiera mowę. Zara byla zachwycona tym co widzialysmy i tez zazyczyla sobie koronę. Gdy weszlysmy do sklepu aby ja kupic, okazało się, ze moje dziecko nie chce plastikowej tylko "Taka prawdziwa!" jej rozczarowanie faktem, ze matka tej prośby spelnic nie moze, bylo widoczne gołym okiem. Pracownicy sklepu starali się ja pocieszyć i pokazać inne możliwe opcje, Zara byla jednak smutna. Na moje zartem zadane pytanie co ja mam biedna w tej sytuacji zrobić, jedna z przemiłych Pan odpowiedziala "No cóz, pozostaje tylko George." Hmmm, George jest młodszy od Zary i to juz byłby chyba zbyt duzy mezalians. 

Nie mogę Wam pokazać tego co widzialysmy w skarbcu królewskim nie wolno tam bowiem  robić zdjec. Niestety.
























Widzialysmy tez kawałek przedstawienia. Jednak tylko do chwili gdy jeden z zolniezy kazal nam wszystkim ustac w szeregu i wykonywać polecenia, zostaliśmy wezwani do obrony kraju. Zara zlapala mnie wtedy za reke i po cichu powiedziała 
"Mamus ja nie chce sluchac tego pana, chodźmy juz stad."











Weszlysmy tez do Białej Wieży. Znajdują się tam niesamowite zbiory różnego rodzaju broni, zbroi rycerskich oraz uzbrojenia koni. To wlasnie konie wzbudzaly najwieksze emocje Zary.

































W Tower of London, jak w wiekszosci londynskich muzeów sa miejsca, gdzie mozna "pobawic" się eksponatami. Moglysmy sprawdzić jak ciezkie sa rózne rodzaje broni, co tak naprawde widac przez zbroje rycerska. Strzelalysmy nawet z armaty!
































Nie moglysmy odmówic sobie zdjecia ze strażnikami twierdzy zwanymi Beefeaters lub Yeomen Warders. Strzega oni Tower of London, a także Królowej, oprowadzają także po twierdzy turystów. Mialysmy prawdziwa przyjemnosc brac udzial w takim zwiedzaniu swiatyni z Yeomen Wanders w roli przewodnika. Niesamowita sprawa. To byl najlepszy przewodnik, jakiego w zyciu sluchalam!

 Strój galowy straznika kosztuje 11 tysiecy funtów! Dlatego ubierany jest tylko na specjalne okazje. Na co dzien strażnicy nosza mundury jak na zdjeciu ponizej.










Przeszlysmy tez przez sale tortur, ale tu ze zrozumialych wzgledów nie zatrzymywalysmy się na dluzej.













W sklepie miala miejsce koronacja Zary. Gdy stawalo się przy lustrze, nasze odbicie lustrzane otrzymywalo koronę, a z glosników slyszelismy, ze wlasnie na sale weszla jej królewska mosc.










Po zwiedzaniu Tower of London, poszlysmy jeszcze na spacer kolo Tower Bridge, gdzie spotkalysmy się z ciocia Elena i Vikusia.







Dzien zakonczylysmy wspólnym obiadem z dziewczynami w pobliskiej restauracji.





5 komentarzy:

  1. robi wrażanie! faktycznie jest 6 kruków?

    OdpowiedzUsuń
  2. U Was jak zawsze bardzo dużo zdjęć ;) Świetna wyprawa ;) malutka widzę zadowolona ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nic tylko znaleźć teraz tanie drukowanie zdjęć, aby zrobić piękną wywieszkę :D - wspaniałe wspomnienia

    OdpowiedzUsuń
  4. widać, ze wyprawa się udała...tyle zdjęć :)

    OdpowiedzUsuń
  5. kwiecisty dywan naprawdę robi wrażenie!

    OdpowiedzUsuń

Dziekujemy za odwiedziny! Pozostaw po sobie slad, bedzie nam bardzo milo :) Odwiedzimy takze i Ciebie.