Nasze rodzinne podróze

niedziela, 7 grudnia 2014

Mikolajki 2014 - renifery, psy Husky i ptaki, czyli wizyta w London Wetland Centre.

Spotkanie z Mikołajem, renifery, sanie ciagniete przez psy Husky, tak wygladaly nasze tegoroczne Mikołajki. W tym roku korzystamy z zadaniowego kalendarza adwentowego. Zadanie na dzisiaj brzmiało - "Odwiedziny u Swietego Mikołaja w London Wetland Centre."




Od rezerwatu przyrody dzieli nas kawałek drogi, 3 linie metra i autobus, w sumie okolo 90 minut. Ale bylo warto! 




 London Wetland Centre to ponad 40 hektarowy rezerwat przyrody obejmujący mokradła. Centrum istnieje od 2000 roku. Wówczas to istniejące na jego terenie zbiorniki wodne, zostały przeksztalcone w róznego typu mokradła. Był to pierwszy tego typu miejski projekt w Zjednoczonym Królestwie.
To prawdziwy raj dla milosników ornitologii, żyje tu bowiem wiele gatunków ptaków, m.in. kaczka krakwa, płaskonos, bąk, rożeniec, czajka, wodnik krogulec, jaskółka brzegówka, zimorodek, perkozek czy perkoz dwuczuby. Można tu spotkać także inne zwierzęta, m.in. karczowniki i nietoperze.


Mimo, ze tematyka przyrodnicza jest nam bardzo bliska, a miejsca związane z przyroda, sa tymi, które najczesciej odwiedzamy - to dzisiaj nie ptaki sprawiły, ze wybralysmy się do LWC. Dzisiejsza wizyta, byla spowodowana wizyta psów Husky, reniferów i sw. Mikołaja, którzy dzisiaj zawitali w centrum.





Przyznam szczerze, ze mi dzisiejszy dzień kojarzy się glównie z czekaniem. Nieustannym czekaniem i kolejkami. Zarze one jednak nie przeszkadzaly.

Zaczelo się od 30 minut oczekiwanie na zdjęcie z psiakiem. 
Koszt zdjęcia £2,5.
Zara zachwycona! O tym, zebysmy kupili jej psa mówi juz od jakiegoś czasu. Jej pluszowa Jessie lata z nami nawet samolotem. Od dzisiaj będzie miala towarzysza - malego Husky. Pluszowego rzecz jasna.
Czekanie umilała nam rozmowa z pracownikiem LWC, na temat psów. Psy to moja pasja z dawnych lat. Na ich temat zawsze mogę rozmawiać godzinami.






 


 Po krótkiej zabawie z pieskiem ("Mamo on wygladal jak prawdziwy wilk!") i pamiątkowej fotce, poszlysmy szukac reniferów. Po drodze znalazlysmy opuszczone sanie sw. Mikołaja, wiec sprawdzilysmy czy latają. Niestety nie chciały oderwać się od ziemi.









 Pogoda byla wręcz wymarzona na spacer po rezerwacie. Temperatura co prawda o niewiele przekraczała 0C (bylo okolo 5C i przygruntowe przymrozki), ale słoneczna pogoda sprawiała, ze przybyło nam energii.
Zieleń traw, blekit nieba, słoneczko i śpiew ptaków. 

"Mamus tutaj jest tak pięknie! Tak pięknie jak by juz bylo lato!"
Na lato musimy jeszcze obawiam się chwile poczekać, ale na taka jesien i zime jak dzisiaj - zgadzam się!





 W wielu miejscach w rezerwacie rozstawione sa tablice informacyjne na temat jej mieszkańców. Dzisiaj gnalysmy z kolejki do kolejki wiec przeczytalysmy je bardzo pobieżnie. Jest to jednak świetne miejsce na poszerzenie wiedzy ornitologicznej. Wrócimy tutaj gdy przyjdzie wiosna.







 Po reniferach czas na przejazdzke saniami ciagnietymi przez Husky. Czas oczekiwania okolo 20 minut. Tym razem tez nam się nie dluzylo. Dowiedzialysmy się wielu ciekawych rzeczy o ptakach, ich piórach i kościach. Moglysmy wszystko (w także skorupę zólwia) wziac w reke. Pracownicy LWC odpowiadali na wszystkie pytania dzieci.





 W końcu upragniona jazda!





 Kolejny punkt dnia - wizyta u Mikołaja.
Czas oczekiwania w naszym przypadku - 1 godzina i 40 minut.
Czas wizyty - 5 minut, moze mniej.
Koszt - £5 (w tym wliczony upominek dla dzieci - wart trochę ponad £5)
Uśmiech Zary na widok Mikołaja - bezcenny.

M - "Bylas grzeczna w tym roku?"
Z - (niepewnie patrzy na mnie)
J - "Byla Mikolaju, byla grzeczna."
M - "Jaki prezent chcialabys dostac ode mnie na swieta?"
Z - (z nieukrywanym zdziwieniem) "Dlaczego mnie o to pytasz?! Przeciez dzisiaj w nocy zabrales list, który do Ciebie napisalam!!! Powinienes wiedziec!"
M - (wyraznie zmieszany) "Och to byl Twój list.. w takim razie nic się nie martw, zostal juz wyslany dalej na Biegun Pólnocny."


Zara po wyjsciu z groty, obejrzeniu upominków i chwili zastanowienia.
 - "Mamo czy myslisz, ze ten Mikolaj byl prawdziwy?"
J -"A Ty jak myslisz?"
Z - "Mysle, ze nie. To musial byc kuzyn tego prawdziwego! Nie wiedzial o moim liscie. W grocie bylo lózko co prawda, ale nie bylo kuchni i lazienki, ani fabryki zabawek. Poza tym ten prawdziwy jest teraz bardzo zajety, to na 100% byl kuzyn. Ale i tak byl super fajny!"

Uff...





Mimo, ze kolejka do groty byla dluga, organizatorzy zadbali, aby umilic czekajacym czas. Na dzieci w 2 namiotach czekaly zajecia plastyczne; kolorowanie, wycinanie, robienie swiatecznych ozdób. Mozna także bylo się napic goracej kawy lub herbaty (wszystko bezplatnie).











Wyszlysmy na chwile z kolejki, zeby zobaczyc wydry. Niestety nie chciały nam się pokazac. 
















 


 Po wizycie u Mikołaja, mimo, ze zaczynalo się juz robic ciemno i zimno, postanowilysmy udac się jeszcze na szybki spacer po centrum.



































 Na koniec weszlysmy jeszcze do sklepu. Asortyment bardzo ciekawy.




















Queen Elizabeth's Walk,
 Barnes, London SW13 9WT.

Centrum znajduje się 12 minut jazdy (11 przystanków) od stacji Hammersmith  (Piccadilly i District & Circle Lines) w Londynie.
Dojedziecie tam autobusem linii 283 (stop K) - przystanek przy centrum to ostatni przystanek autobusu.

Centrum otwarte jest 7 dni w tygodniu od 9:00 do 17:00 (w lecie do 18:00).

Bilety kupowane przez internet sa o 10% tansze niz w kasie. Internetowy bilet uprawnia do jednorazowego wejscia przez okres 6 miesiecy od daty zakupu.
Ceny to okolo 
£12 dla osoby doroslej
£6 dla dziecka (4-16)

Dokladne ceny TUTAJ.

Mikolaj i jego czworonozni przyjaciele goszcza w centrum także i dzisiaj.


Bierzemy udzial w projekcie "Przyroda pod lupa" według pomysłu Ilony z bloga Kreatywnym okiem.
Wszystkie przyrodnicze wycieczki sa wiec pod patronatem tego projektu.





1 komentarz:

  1. Uwielbiam oglądać foto relacje z Waszych wypadów ;) świetne.

    OdpowiedzUsuń

Dziekujemy za odwiedziny! Pozostaw po sobie slad, bedzie nam bardzo milo :) Odwiedzimy takze i Ciebie.