Translate

poniedziałek, 24 lutego 2014

Przedszkolak poznaje instrumenty muzyczne - Dziecko na warsztat.

W związku z przeprowadzka, a co się z tym wiazalo także brakiem internetu nasz blog swiecil ostatnio pustkami. Ale juz wracamy. W dniu dzisiejszym na kilkudziesieciu blogach biorących udział w projekcie DZIECKO NA WARSZTAT króluje logika. Styczeń natomiast nalezal do muzyki. Nasze warsztaty muzyczne mimo, ze juz dawno zostały ukończone nie zostały jeszcze z powyższych przyczyn opublikowane. Dlatego mimo, ze dzień dzisiejszy nalezy w "Dziecku na warsztat"do logiki, u nas będzie muzyka. Na logikę zapraszamy jutro. Dzięki temu zachowamy porządek chronologiczny. Mam nadzieje, ze Sabina - pomyslodawczyni projektu i autorka bloga "Projekt Londyn 2014" wybaczy nam to.




 Długo nie miałabym pomysłu, z której strony ugryźć temat - MUZYKA. Przyczyna takiego stanu rzeczy jest niezwykle prosta, muzykalna to ja niestety za bardzo nie jestem. Nie że bym nie lubila muzyki. Lubie! Lubie słuchać, śpiewać (szczególnie gdy nikt nie słyszy), tańczyć (gdy nikt nie widzi), marzy mi się, że kiedyś nauczę się gry na pianinie (nawet pianino sobie już kilka lat temu kupiłam). Dziecko moje natomiast jest bardzo muzykalne. Nie wiem po kim ten talent odziedziczyła, bo po mamie, a tym bardziej po tacie z pewnością nie. 

Muzyka jak powszechnie wiadomo, cudownie wpływa na rozwój dziecka, a także relaksuje i poprawia humor. Zara (w kwietniu 4 latka) kontakt z muzyka miała praktycznie od zawsze. Gdy nosiłam ja pod sercem codziennie usypiałam przy dziwiekach muzyki klasycznej. Wiaże się z tym śmieszna historia. Pamiętam kiedyś położyliśmy się już z mężem spać i on zaczał marudzić, że mam wyłączyć muzykę bo nie może usnąć (grała cichutko). Usłyszał wtedy setny wykład o tym jak muzyka klasyczna cudownie wpływa na rozwój mózgu dziecka, a ponadto jak juz po narodzinach utwory słuchane jeszcze w "brzuchu mamy" moga pomóc w usypianiu i uspokajaniu maleństwa (nigdy nie mieliśmy z tym problemów). Zrezygnowany odpowiedział "Zara i tak nic nie słyszy. Muzyka jest za cicho." Gdy wstałam i udałam się w kierunku odtwarzacza CD, na twarzy męża pojawił się delikatny uśmiech (był przekonany, że chce wyłączyć muzykę). Uśmieszek znikł natychmiast gdy zorientował się, że włączyłam ja dużo, dużo głośniej. Od tamtej pory już nie marudził.

 Zara uwielbia śpiewać. Zna piosenki zarówno po polsku jak i po angielsku. Lubi też tańczyć. Najlepsze utwory to te, które łacza oba te elementy, m.in. "Stary niedźwiedź mocno śpi", "Kółko graniaste", czy "Kocham Cie" z bajki o Barney'u. Chciałam, żeby dzięki warsztatom nauczyła się czegoś nowego i tak pewnego dnia Zara sama podsunęła mi pomysł. Obudziła nas rano wchodząc do naszej sypialni i grając na flecie. "Zobaczcie jak pięknie gram na tej trabce!" - zawołała. Zaspana potwierdziłam, że gra pięknie i sprostowałam, że to flet, a nie trabka. "A jak wygląda trabka?"- zapytała. I od tego się zaczęło... 

Poznajemy instrumenty muzyczne.


 Rozpoznawanie instrumentów muzycznych rozpoczęłyśmy od tych, które miałyśmy w domu.
Tych zabawkowych.




    I tych prawdziwych.
 Niestety po przeprowadzce pianino juz z nami nie mieszka. Znalazło nowy dom.



 Grałyśmy na jednych i na drugich. 
Jestem pewna, ze sąsiedzi byli zachwyceni koncertami (trwały kilka dni). 





Bardzo przydatne okazały się także aplikacje na iPada. Zara bardzo je polubiła. Po dotknięciu wybranego instrumentu paluszkiem dowiadywała się nie tylko jak się nazywa, ale także mogła posłuchać dzwieku jaki wydaje, muzyki, która tworzy. Po kilku próbach bezbłędnie rozpoznawała juz wszystkie instrumenty. Gdy slyszala muzykę potrafiła powiedzieć na jakim instrumencie jest grana. 




W czasie spacerów kilkakrotnie zatrzymywałyśmy się aby posłuchać ulicznych koncertów. Miałyśmy okazje posłuchać gry na gitarze.


 Gry na fortepianie.


 Słuchałyśmy także saksofonu, akordeonu, kobzy i ludowej gry na bębnach wykonanej przez czarnoskórych muzyków. Niestety nie miałam wtedy przy sobie aparatu.

Udalo nam sie takze posluchac prawdziwej orkiestry.



 

 Stworzyłyśmy tez lapbook i muszę Wam powiedzieć, ze świetnie się przy tym bawiłyśmy i bardzo dużo nauczyłyśmy. 









Gotowe materiały do naszego lapbooka pobrałam z bloga Beth. Materiały możecie pobrać bezpłatnie TUTAJ




Zawiera mnóstwo bardzo ciekawych zadań, cześć z nich narazie nie nadaje się dla mojego przedszkolaka. Zobaczcie czego się nauczyłyśmy. 

 Poznalysmy rodziny instrumentów i ich przedstawicieli.



 Instrumenty smyczkowe.




Instrumenty blaszane. 



 Instrumenty perkusyjne. 



Instrumenty dęte.



Dowiedzialysmy się czym sa i do czego sluza klucze w muzyce. 
Przyjrzalysmy się bliżej basowemu i wiolinowemu.




Wiemy juz, ze kluczy muzycznych jest wiele. Otwierają nam one mozliwosc odczytywania nut z pieciolini (jak wygląda pięciolinia tez juz wiemy).

Dowiedzialysmy się, ze klucz wiolinowy inaczej zwany skrzypcowym sluzy do zapisywania glosów wysokich (dziecięcych, zenskich). Wśród instrumentów posiadających zapis na ten klucz znajdują się: skrzypce, flet, obój, klarnet, saksofon, trabka (wiemy jak te instrumenty - i wiele innych -  wygladaja).




 Klucz basowy dla odmiany sluzy do zapisywania glosów niskich, a wśród najpopularniejszych instrumentów posiadających zapis na ten klucz znajdują się: fortepian, akordeon, organy, gitara basowa, wiolonczela, puzon, tuba, fagot.




Dowiedzialysmy się co dodaje dynamiki muzyce, czemu czasem jest ciszej, a czasem glosniej.
Cwiczylysmy to na przykładach.






Muzyka stala się dla nas tematem przewodnim do zabaw w wielu dziedzinach i tak np.

Kolorowalysmy klawisze na pianinie zgodnie z podanym kluczem.




 Dowiedzialysmy się w jaki sposób ustawiona jest orkiestra (i co to w ogóle jest). Aby te wiedzę utrwalić ukladalysmy potem puzzle.






Dopasowywalysmy nazwy instrumentów do ich rysunków.




 Uczylysmy się o nutach i o tym jak sa rozmieszczone na pianinie.




 Gralysmy w grę "Peter and wolf". Zabawa polegała na tym, ze Zara wybierała obrazek postaci lub zwierzęcia, a ja czytalam jej jak ta postac/zwierze brzmi. Zadaniem Zary bylo wybranie z pośród obrazków instrumentów takiego, który brzmi jak wybrana wcześniej postac/zwierze. Np. ptak wydaje szybki i wysoki dzwiek - dokładnie tak jak flet.






 Rozpoznawalysmy instrumenty, a gdy juz zaden z nich nie byl nam obcy. Z podwójnie wydrukowanych i wyciętych rysunków zrobilysmy grę MEMORY. Zara uwielbia się w nia bawic i ma jej różne tematycznie wersje.



 Czasami nie bylysmy pewne jak się co nazywa...



 ... ale gdy juz nam się przypomniało bylysmy z siebie bardzo dumne!




 Czytalysmy dziecięce magazyny muzyczne.




 Cwiczylysmy liczenie.




 Bawilysmy się kolorami.




 Na długo przed warsztatami zaopatrzyłam się w ksiazke, która miala nam ulatwic ich przeprowadzenie. Ksiazke polecam jednak dla starszych dzieci. Zawiera propozycje zabaw dla dzieci w wieku od 6 do 12 lat, a takze dla starszych. Wrócimy wiec do niej za jakis czas.




Oprócz tego bylo duzo spiewania i tanczenia, ale to u nas juz codziennosc :)
Warsztaty muzyczne okazaly się nie takie straszne jak nam się wydawało. Powiem więcej...
ŚWIETNIE SIĘ BAWILYSMY! :)

Jutro u nas będzie goscic logika, a dzis zapraszam juz na blogi pozostałych uczestników projektu 
"Dziecko na warsztat".


UA-44437388-1