Nasze rodzinne podróze

poniedziałek, 19 maja 2014

Powódz 2010, powódz 2014...

Uwielbiam wodę. Najlepiej odpoczywam w jej otoczeniu. Kocham morze, bardzo lubię jeziora świetnie relaksuje mnie spacer nad rzeka. Od dziecka lubiłam plywac i nadal bardzo lubię. Zawsze jednak szanuje wodę, mam do niej olbrzymi respekt. Nigdy nie zapominam, ze moze miec niszcząca sile. Jak bardzo niszczącą pierwszy raz przekonałam się na własnej skórze 4 lata temu. Gdy to powódź 2010 roku wdarła się nieproszona na mój kawałek swiata.

Kilka dni przed nadejściem wody, tata przyslal mi zdjęcia ogrodu. Pracował w nim przez wiele dni, a nawet tygodni. Ogród jest duzy, wiec pracy bylo w nim wiele. Trawa byla równiutko przycięta, kwiaty i warzywa wypielegnowane. Wszystko bylo zielone i piękne. Kilka dni później wieczorem odebrałam telefon od mamy. Plakala. Przez nasz ogród plynela rwącym nurtem rzeka. Z przodu domu plynela druga, drogi nie bylo. Tata w ostatniej chwili zdazyl zabrać Belle (naszego psiaka) do domu, kilka minut później na podwórku bylo juz jezioro. Mieliśmy szczescie bo "tylko" nasz ogród ucierpiał. Woda zniszczyła "tylko" trawniki, polamala drzewa, zmiazdzyla kwiaty i warzywa, przewróciła plot, zabrała ze soba sprzęty i dekoracje ogrodowe w tym duza, drewniana bujawke. Zabrała i porozrzucała nawet kilometr od naszego domu. Zniszczyła doszczętnie "tylko" ogród. Ogród i drogę dojazdowa. Przed brama wjazdowa pozostawiła dwumetrowa dziurę, kolejna trochę mniejsza zostawiła kilka metrów dalej. "Tylko" ogród i drogę zniszczyla. Dom pozostawiła nietknięty. W niedalekiej jednak okolicy widzieliśmy dramaty naszych sąsiadów. W pobliskim Tuchowie cala ulica znalazła się pod woda, siegala ona prawie do poziomu dachu. W calej Polsce woda pokazała jaka potezna ma sile. Nikt nie byl w stanie jej zatrzymać.

W tym roku mieliśmy powtórkę. Kilkudniowy deszcz spedzal wszystkim sen z powiek. Prognozy pogody nie były optymistyczne. Poziom rzek, w naszym przypadku malego na codzien strumyka, niebezpiecznie się podnosił. Gdy przestało padac i wyszło slonce, wszyscy zaczelismy oddychać z ulga. Będzie dobrze, podawano nawet w wiadomościach. Kilka godzin pozniej zerwała się potezna burza, w kilkanaście minut spadły olbrzymie ilości wody. Pelne juz rzeki i potoki nie daly rady przyjac większej ilości wody. Przemoknieta gleba tez została pokonana. W naszym ogrodzie znów plynela rzeka. Znów nie bylo plotu.

Gdy woda czesciowo opadła, (Zanim całkowicie opadnie minie jeszcze trochę czasu.) ujrzeliśmy skale zniszczeń. Podobnie jak w 2010 mieliśmy szczescie. Ucierpial "tylko" ogród. W tym roku zniszczeń jest u nas mniej. Poprzewracane drzewka, poniszczone trawniki, wszędzie pelno mulu i śmieci. Najwazniejsze ze dom pozostał nietknięty. 

Po powodzi z 2010 mówiono, ze to byl wybryk natury, ze takie rzeczy zdazaja się bardzo rzadko. W tym roku, zaledwie 4 lata później ponownie ogladalismy "wybryk natury". Gdy tylko woda opadnie, a teren osuszy się, budujemy własny "wal przeciwpowodziowy."

Wybryki natury maja miejsce ostatnio bardzo często, zbyt często...

Gdy dzisiaj rano rozmawiałam z mama przez telefon na temat powodzi, przypomnialami się bajka, która czytałam Zarze kilka dni temu.

O tej nigeryjskiej bajce wspominałam przy okazji projektu "W 7 bajek dookoła swiata" przystanek - Afryka.

Kilka dni temu przeczytalysmy historie i prawie o niej zapomnialysmy. Dzisiaj po kolejnej powodzi ma ona zupełnie inny wymiar, zupełnie inne znaczenie. Przeczytalysmy ja ponownie i ponownie omowilysmy.

"Było to jeszcze w czasach, kiedy Słońce i Księżyc mieszkali na Ziemi.
Zgodne i miłe tworzyli małżeństwo, i mieli wielu przyjaciół. Ich wygodny dom o drewnianych ścianach i dachu krytym liśćmi palmowymi zawsze był otwarty dla gości.

Wiele spotkań i zabaw odbyło się w domostwie Słońca i Księżyca. Jednym z najbardziej oczekiwanych gości był Wiatr. Księżyc i Słońce nasłuchiwali świszczących podmuchów zbliżającego się do nich Wiatru z wielką radością, bo zawsze przynosił ze sobą wiele interesujących opowieści ze świata.

Drugim, mile widzianym gościem był Ogień. Był to gość bardzo żywiołowy, a co za tym idzie bardzo kłopotliwy. Kiedy opowiadał lub tańczył, wokół sypały się iskry.

Ogień nie wchodził nigdy do domu, który przy tak energicznym gościu spłonąłby doszczętnie. Siadali sobie wszyscy na przestronnym podwórzu, z daleka od drewnianych ścian domu i podczas długich nocnych godzin prowadzili interesujące rozmowy.


Do grona przyjaciół Słońca i Księżyca zaliczała się również Woda. Bardzo cenili sobie jej towarzystwo i wielokrotnie chodzili z wizytą do jej domu. Wsłuchiwali się w szum oceanu, szmer strumieni i z przyjemnością patrzyli jak kaskady wody spadające z wysokich wodospadów mienią się w ich własnym blasku kolorami tęczy. Woda tak samo, jak i Wiatr była wielką podróżniczką i znała wiele zakątków świata.

Tak, to była bardzo cenna znajomość. Jedynym ich zmartwieniem było to, 
                                         że Woda nigdy nie odwiedziła ich siedziby.
– Wasz dom jest za mały dla mnie i mojej licznej rodziny - wyznała przepraszająco Woda.


– Moją wizytą mogłabym Wam narobić wiele szkód.


Słońce i Księżyc tak bardzo chcieli, aby Woda w końcu ich odwiedziła, że postanowili zbudować bardziej okazały dom. Nie minęło wiele czasu, a na dziedzińcu stał piękny, drewniany dom, pięć razy większy od poprzedniego.

– Musimy znowu urządzić przyjęcie w naszym nowym domu - powiedziało pewnego dnia Słońce do Księżyca. - Przyjęcie, na którym nikogo już nie zabraknie. Przyjdzie i Wiatr, i Ogień, i Woda. W końcu będziemy wszyscy razem.

Wielkie było rozczarowanie gospodarzy, kiedy zaproszona Woda ponownie odmówiła przyjścia w gościnę. Dalej uważała, że, mimo zmian, dom jest zbyt mały.

Co było robić. Przecież reszta zaproszonych gości potwierdziła swoje przybycie. Przygotowania ruszyły więc pełną parą. W dniu przyjęcia, Słońce i Księżyc nagotowali mnóstwo mięsiwa. Pięknie udekorowane stoły zastawione były pysznymi warzywami i soczystymi owocami.


Z ogromnym szumem pierwszy przybył Wiatr. Nie minęła chwila, gdy za Wiatrem pojawił się Ogień. Obaj byli zawiedzeni, że nie zobaczą Wody, ale nie martwili się długo. Wszak niejednokrotnie tu gościli sami bez Wody i zawsze miło spędzali czas.

I tak było też tej nocy. Wszyscy się najedli, wiele zabawnych i wzruszających historii zostało opowiedzianych przy blasku i cieple ogniska. Wkrótce rozpoczęły się tańce...

Wiatr był cudownym muzykiem i śpiewakiem. Jego żywiołowa muzyka porwała Ogień do tańca. Jego płomienie coraz energiczniej poruszały się w tańcu. Coraz wyżej wystrzeliwały w górę wesołe iskierki.
Nagle jedna z iskierek dosięgła dachu, który szybko zajął się ogniem.

Wiatr przestał grać, Ogień przestał tańczyć. Przerażeni patrzyli na rozprzestrzeniający się błyskawicznie pożar. Nikt nic nie mógł zrobić. Ani Ogień, ani nikt inny nie miał takiej mocy, aby zatrzymać rozszalałe płomienie, które wyrwały się z pod kontroli.

Ktoś krzyknął - wezwijcie Wodę na pomoc.

Wiatr bezzwłocznie ze świstem udał się na ratunek w stronę morza. Kiedy Woda usłyszała co się wydarzyło, razem ze swoją wielką rodziną, ruszyła przeogromną falą na pomoc przyjaciołom. Czas był najwyższy.

Po chwili wszystko ucichło. Ucichły krzyki przerażonych gospodarzy, ucichły krzyki gości. Płomienie zostały pokonane. Wokół jak okiem sięgnąć wszędzie wszystko było zalane wodą. Ogień zniknął, Wiatr zamilkł. Słońce i Księżyc ratując się przed powodzią uciekli na niebo.

Dużo czasu musiało upłynąć, zanim Woda z powrotem wróciła do morza. Kiedy w końcu wszystko obeschło, okazało się, że nic nie zostało już z pięknego domu Słońca i Księżyca.

Słońce i Księżyc pozostali na Niebie, które teraz było ich nowym domem. Mają jednak nadzieję, że kiedyś wrócą na Ziemię. Każdego dnia i każdej nocy przemierzają całe niebo, przyglądając się z wysoka się Ziemi. Ciągle jeszcze szukają miejsca równie pięknego, jak to poprzednie, na którym mogliby pobudować nowy dom." 

Ta nigeryjska bajka na podstawie historii "Dziki taniec ognia" pochodzi ze strony Fundacji Edukacji Miedzykulturowej. Jest to bardzo ciekawa strona, która szczerze polecam.

Tak jak powiedziano w bajce, woda jest piękna "szum oceanu, szmer strumieni, ... kaskady wody spadające z wysokich wodospadów mieniące się w [blasku slonca] kolorami tęczy. Woda zachwyca swym pięknem. Przeraza jednak swiadomosc jej sily.

Woda to niesamowity temat, musimy sie mu przyjrzec z Zara blizej.

2 komentarze:

  1. Ninus zacznij pisać książki :), pięknie się" Ciebie czyta"...to masz po mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Woda jeden z żywiołów - zachwyca i niszczy

    OdpowiedzUsuń

Dziekujemy za odwiedziny! Pozostaw po sobie slad, bedzie nam bardzo milo :) Odwiedzimy takze i Ciebie.