Translate

niedziela, 2 czerwca 2013

Biograd na Moru - Najdluzszy stól w Chorwacji i Alicja w Krainie Czarów.

Stól o dlugosci 600 metrów, pelen lokalnego jedzenia, napojów i souvenirów. Myślicie, ze to niemożliwe? Możliwe, możliwe! Widzialysmy to dzisiaj w miasteczku Biograd na Moru, polozonym 40 kilometrów od Zadaru. Odbywał się tam "Festival of Local Food, Drinks, Souvenirs and Folklore."


Do Biogradu pojechalyśmy autobusem z Zadaru. Podróż zajmuje okolo 30 minut. Bilet kosztuje 26 kun i uwaga placi się tez za bagaż -7 kun. Nigdy się wcześniej z tym nie spotkałam. My nie mialysmy oczywiście walizek, a jedynie Zary wózek. Ponieważ wózek jest rozkładany i składa się z 2 czesci pan kierowca skasował nas jak za 2 bagaże! Pieniazdze to co prawda nie duze, bo 14 kun to okolo 8zl, ale sam fakt nie podoba mi się. W drodze powrotnej za wózek zaplacilysmy juz tylko 7 kun. Czyli kazdy ma swoje zasady.



Festiwal trwal 3 dni, od piątku do niedzieli. Dzisiaj byl ostatni dzień. Pogoda przez ostatnie 2 tygodnie jak juz pisałam byla okropna. Całymi dniami padal deszcz.
Przed nasza wycieczka do Biogradu czytalysmy o festiwalu i bylysmy nim bardzo podekscytowane.
Stól o dlugosci 600 metrów, 232 wystawców - nie tylko z calej Chorwacji, ale także z sasiadujacych Węgier i Słowenii. Tradycyjne jedzenie i napoje, przyzadzane zgodnie ze starymi recepturami. Brzmiało rewelacyjnie! Wyobrazalam sobie cos na wzór Gdańskiego Jarmarku Dominikanskiego.
  Przy wejściu na jarmark przywitał nas stól i krzesła gigantycznych rozmiarów.
Bardzo nam się podobało! Czulysmy się jak w bajce Alicja w Krainie Czarów! Chcialam posadzic na krzesle Zare, ale nie byla zainteresowana.




Co do samego jarmarku natomiast to trochę mnie rozczarował. Stól 600 metrowy byl, bylo duzo jedzenia i napojów. Pelno souvenirów na każdym kroku. Malo bylo tam jednak życia. Bylo cicho, spokojnie, wiele miejsc na stolach bylo puste. Mysle, ze winę za to ponosi pogoda. 

Na stolach widzialysmy m.in.















Niektórzy nosili regionalne ubrania.



Osobiście wole Jarmark Dominikanki. Swoja droga cale lata juz na nim nie byłam.
Po malych zakupach wrócilysmy do domu.


2 komentarze:

  1. a iesz co ja też wolę ten co jest w Gdańsku w tym roku drugi raz już na nim będziemy i się doczekac nie mogę bo w zeszlym roku był udany :)
    ale ten stól i tak ma swój urok zawsze to jednak taka jaka miłą odmiana od tego co widzimy u nas w kraju :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ale bajka :)
    też tak chcę, M. jest akurat na etapie Alicji w krainie czarów :)

    OdpowiedzUsuń

Dziekujemy za odwiedziny! Pozostaw po sobie slad, bedzie nam bardzo milo :) Odwiedzimy takze i Ciebie.

UA-44437388-1