Translate

sobota, 31 sierpnia 2013

Pociagiem przez Polske.


 Podroż rozpoczelam w srode rano. Lot z Zadaru do Londynu, jedna noc w domu, randka z mezem i w czwartek lot z Londynu do Gdańska. Bus z lotniska do Elbląga. Jak zwykle z firma Wagner, która z cala odpowiedzialnoscia polecam. Jezdza na trasie Olsztyn - Lotnisko w Gdańsku. Kilka kursów w ciągu dnia, atrakcyjna cena (Elbląg - Lotnisko w Gdańsku to 30zl) sympatyczni kierowcy. Trasę Elbląg - lotnisko w Gdańsku juz od kilku lat pokonuje tylko z firma Wagner i nigdy nie miałam nieprzyjemnej niespodzianki. Wręcz przeciwnie, jeżeli samolot ma opoznienie, kierowca czeka. Do Elbląga przyleciałam po odbiór dowodu osobistego (wniosek skladalam 2 tygodnie temu) niestety nie jest jeszcze gotowy. "Moze jutro..." uslyszalam. Jutro bede juz w drodze do Chorwacji. Czeka mnie wiec jeszcze jedna wizyta w Elblągu. Dzisiaj w moim rodzinnym mieście byłam tylko przez kilka godzin. W zasadzie to tylko na kawę i pierogi do dziadków wpadłam. W chwili gdy to pisze jest sroda 29 sierpnia, godzina 18:30. Jestem w pociągu do Krakowa. Tam mam kolejna przesiadkę. Pierwsza byla w Tczewie. Lotniska uwielbiam, dworce PKP stresuję mnie. Naszczescie lezę juz sobie wygodnie i bede tak lezec do 4 rano (przypominam jest 18:30) potem 1,5 godzinki w Krakowie na rozprostowanie, a wlasciwie rozruszanie kosci i pociąg do domu. Tam 2-3 godzinki odpoczynku i ruszamy samochodem do Zadaru. A nie mowilam, ze bede miala aktywne 3 dni wolnego? 
 
 
Takie oto piękne krajobrazy widzę za oknem.
Cala Polskę dzisiaj przejadę, z polnocy na południe. 
 
 
Tak sobie mysle, ze podroż z dzieckiem na tej trasie jest jak najbardziej do wykonania. Wiadomo, trzeba zapewnic atrakcje w czasie jazdy, ale jeżeli chodzi o wygodę podroży, to nie mam nic do zarzucenia. Kuszetka jest wygodna, a jej koszt na trasie Tczew - Kraków to tylko 25zl. Mogla bym spokojnej wyruszyć w taka trasę z moja 3-letnia Zara. Swoja droga byla by pewnie zadowolona, pociągiem z lozkiem jeszcze nie jechała. 
 
 
Zbliżamy się chyba do Bydgoszczy. Och jak pięknie pachnie las! Uwielbiam zapach lasu, uwielbiam! Kojarzy mi się z dziecinstwem. Ze spacerami do Elbląskiej Bażantarni, zbieraniem konwalii w lesie w Tolkmicku, gdzie mieszkała moja babcia, ale przede wszystkim z corocznymi wakacjami w Stegnie. Fajnie bylo byc dzieckiem. Ciekawa jestem co Zara będzie pamietala z dzieciństwa. Czy w ogóle będzie pamietala cos z pierwszych 3-4 lat swojego życia. Pewnie świadomie nie, mam nadzieje jednak, ze w jej podswiadomosci zostanie wiele. Po to miedzy innymi jest ten blog.
 Aby ocalić od zapomnienia...
 
 
Slonce juz powoli zachodzi. Jest cudnie.
 
 
Jesteśmy w Bydgoszczy. 


 
Nie ma jeszcze godziny 20, a ja zaczynam juz odczuwać zmęczenie.
Wstałam o 3:30, chyba wiec czas na drzemkę.   
 
 
No i juz sama nie jadę. Wlasnie dosiadł się jakiś starszy pan. Zeby tylko nie chrapał. Postaram się zasnac, jutro kolejny dzień w drodze. Pociag tak przyjemnie kolysze. Mysle, ze nie bede miala problemow z zasnieciem.  
 
21:11
nie moge usnac...  
 Rozmowa pasazerow z sasiedniego przedzialu z pracownikiem pociągu.
- "Prosze Pana czy tutaj jest Wars?"
- "Nie ma. A co potrzebujecie?"
 - "Piwo."
-"A piwo, to się znajdzie."  
-"W takim razie piwo i herbate poprosze."
 -"Za chwile przyniose."
 Skandal, zeby w pociągu, ktory przez cala Polskę jedzie nie bylo Warsu. Dobrze, ze pracownicy trzymaja reke na pulsie. Ciekawa jestem tylko czy jest to oficjalny, czy nieoficjalny catering. Ja poprosilam o kawę. Kosztowala 5zl, byla nie dobra, totalnie bez smaku. Rachunku nie dostalam. Zeby nie bylo, ze się czepiam, zaznaczam, ze podoba mi się to ze mimo braku wagonu Wars mozna dokonac w pociągu zakupow. Nie ma dla mnie znaczenia, czy jest to oficjalny, czy tez nieoficjalny serwis.  
 
 3:40
jestem w Krakowie. Pociag do Ciezkowic mam o 5:20. Cholera moj wczesniejszy pociąg mimo, ze jedzie do Zakopanego ma dostawiane wagony do Krynicy. A to oznacza, ze moglam nim dojechac az do Tarnowa. Aaaaaaaaa! Mogla bym byc w domu duzo wczesniej. Trudno, juz za pozno. Odjechal. Nauczka na przyszlosc, nie szukaj polaczen tylko do stacji docelowej, sprawdz tez okoliczne miejscowosci.  
 
3:50
Tam tararam!!!! O czwartej odjezdza inny osobowy pociąg do Tarnowa!!!! Jade!!! Moze i nie ma pociągu z Tarnowa do Ciezkowic az do 7 rano, ale jestem pewna, ze będzie autobus.  
 
  5:11
 Bochnia 
 
 
Odjazd jest dopiero o 5:32. W Tarnowie bede o 6:28. Wlasnie runela moja wizja bycia o godzine szybciej w domu. Poprzednim pociągiem miałam byc w Tarnowie cos kolo 7 rano. I tak tez bede tym. To przez to, ze pol godziny stoimy w Bochni. Jestem jednak mimo wszystko zadowolona. W srodku nocy przyjemniej siedziec w pociągu, niz na dworcu.  6:32 Jestem w Tarnowie.  
 
 
6:37 mam autobus do Ciezkowic.
W sumie tylko 30 min zaoszczedze, ale lepsze to niz nic.  
 
7:30
Ciezkowice  
 
 
 7:50
 domek
 
  
 
 
 

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Muzeum Zabawek "Bajka" w Krynicy Zdrój.

Muzea zabawek to magiczne miejsca gdzie kazdy znajdzie cos dla siebie. Dzieci moga poznac zabawki swoich rodziców i dziadków. Dorośli natomiast przeniesc w swiat dziecięcych fantazji i beztroskiego dzieciństwa. Muzeum zabawek, które najczesciej odwiedzamy jest Muzeum Dzieciństwa w Londynie. Powód? Mamy do niego najbliżej. Dzisiaj chciałam jednak napisać o innym miejscu, o Muzeum Zabawek w Krynicy Zdrój. To magiczne miejsce odwiedziliśmy 2 lata temu. 
Na zdjęciach Zara ma rok i 4 miesiące.


Krynica to śliczne miejsce, które słynie miedzy innymi z Domu Zdrojowego i Pijalni Wód.
To także przepiękne krajobrazy.

Na wycieczkę wyruszyliśmy z samego rana.
 Zara niecierpliwila się i chciała prowadzić samochód.


W Krynicy najpierw poszliśmy do Domu Zdrojowego. Piliśmy słynna Kryniczankę.
Przywitaliśmy się tez z Nikiforem.


Następnie poszliśmy deptakiem w kierunku Muzeum Zabawek Bajka.






Muzeum Zabawek w Krynicy nie mozna przegapić,
 juz od wejścia zapraszają nas do niego Hanka i Rumcajs.


Zwiedzanie umila nam spokojna muzyka.
Zara ogladala zabawki i wszystko jej się bardzo podobało.
Tak naprawdę jednak, to chyba większe wrażenie muzeum wywarło na nas,
a głównie na moich rodzicach, dziadkach Zary.

Dziadek z babcia zasiedli w szkolnych lawach, jak za starych lat,
a dziadek został nawet wywołany do tablicy.




Zabawki sa pokazane w tematycznych gablotach.












W muzeum zobaczymy dawne rowery, wrotki, hulajnogę.
Zarze najbardziej podobały się oczywiście domki dla lalek, z malutkimi mebelkami i wszelkiego rodzaju lale, a także wiklinowy wózek dla lalek. W muzeum zobaczymy także metalowe, ruchome zabawki nakręcane kluczykiem. Świetny zbiór dawnych gier: piękne szachy, pomysłowe, malutkie kręgle, domino, bierki, a nawet ruletka. Mamy też dawne puzzle, mozaiki, układanki i kamienne klocki.

Wśród zabawek dla chłopców możemy zobaczyć figurki żołnierzyków, czołgi i karabiny, a także zamki i rycerzy. Są modele samolotów i auto na pedały. Makieta miasta i pociągi.
Ciekawostką są zabawki znalezione podczas wykopalisk archeologicznych w okolicach mojego rodzinnego Elbląga. Najstarsze z nich pochodzą z XIII w. Zobaczyliśmy tu łódeczkę z żaglem, piłki, kamienne figurki i bardzo stary zestaw do gry w golfa.
Musimy tam koniecznie wrócić.
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się jeszcze przy Muzeum Nikifora,
 ale tym razem do niego nie weszliśmy.


Muzeum czynne jest codziennie oprócz 1 dnia Wielkanocy, 1 XI i 25 XII
  • codziennie od 10.00 do 17.00
  • wakacje i ferie od 9.00 do 18.00
Ceny biletów:
  1. normalny - 10 zł
  2. ulgowy - 7 zł
  3. grupy - powyżej 15 osób - 7 zł (grupy dziecięce i młodzieżowe)
Dzieci zwiedzają Muzeum wyłącznie pod opieką osób dorosłych. 

ul. Piłsudskiego 2
33-380 Krynica-Zdrój
tel. 693 63 41 14
tel. 783 783 139
bajka@muzeum-zabawek.pl

czwartek, 22 sierpnia 2013

Plaze w Zadarze i kot.

Znalazłam nowa plaże, mala, ukryta w zatoczce. Przechodziłam kolo niej wiele razy, ale zawsze myslala, ze jest to prywatna plaza. Okazało się, ze nie. Niespełna trzy metry małych kamyków oddzielają wodę od klifów porosnietych sosnami. Wiatru tu w ogóle czuc. Jest cicho i bardzo klimatycznie Turystów nie widać, slychac tylko język chorwacki. Maly pomost, na którym siedzą pary, przy nim zacumowane dwie łódki. W wodzie dzieci, a na plazy opalający się rodzice. Szum fal i gra świerszczy. Pierwsze słowo, które kojarzy mi się z tym miejscem to SPOKÓJ. W takich miejscach człowiek automatycznie relaksuje się. Tu nie mozna się denerwować. Po prostu nie da się.


Co ja tu robię?
Odpoczywam. Opalam się, czytam ksiazke Beaty Pawlikowskiej i pływam. Bede wracała do chorwackich plaz myślami gdy wrócę do domu. Do Londynu. Do miejsca, które kocham, ale które kojarzy mi się głównie z pospiechem. Londyn to pospiech, ale i energia, gdy tam jestem czuje, ze mogę przenosić góry. Plaza, na która dzisiaj dotarłam (jak i zresztą cały Zadar) to spokój, cisza i odpoczynek.










Musimy pozbierac troche tych pieknych kamyków z Zara.
 Sa wprost idealne do malowania i ozdabiania!


Słonce kolo 17 schowało się juz za drzewami, wiec postanowiłam wracać. Na gorze, przy wyjsciu z plazy, lezal sobie na słonku maly kot. Kociara raczej nie jestem, psy zawsze wolałam. Ten byl jednak taki malutki.
Poglaskalam go, a on wskoczył mi na kolana i po kilku minutach... usnal!
Zara byla by zachwycona!





 Siedziałam tak z nim pol godziny i zastanawiałam się. Zabrać do domu, czy nie... Nie zabrałam. Pewnie ma jakiś dom. Kogoś kto go kocha i sie nim opiekuje. Ale bede tam wracać. Z kocimi smakołykami. Jeśli ciągle tam będzie, zapukam do okolicznych domów i sprawdzę czy ma swoja rodzinę czy tez jest samotny. Do Londynu go nie zabiorę, ale w Ostroszy bylo by mu bardzo dobrze.
Jeszcze tak w ramach wyjasnienia. 
Nie chce ratowac swiata i nie przygarniam wszystkich bezdomnych zwierzat. 
W zasadzie to jeszcze zadnego nie przygarnelam
Ale ten kotek chwycil mnie za serce.

Droga z mojej nowej plazy do domu jest śliczna. To nadmorska promenada.
















W czasie spaceru zatrzymałam się na jeszcze jednej plazy. Juz nie tak urokliwej, ale za to bardziej piaszczystej i nadal słonecznej. Z cudownym, piaszczystym wejsciem do wody.
Bylismy juz tutaj wczesniej. Wtedy bylo jednak za zimno, zeby plywac.









I te zachody slonca w Zadarze...
Nawet widziane z balkonu codziennie zachwycaja mnie.


UA-44437388-1