Split jest uważany za jedno z najbardziej kuszących i tetniacych życiem miast nad Adriatykiem. Polozenie miasta jest cudowne. Z jednej strony strome krasowe góry, z drugiej natomiast Adriatyk.
Miasto naprawdę robi duze wrażenie.
Na wycieczkę do Splitu mialysmy wybrać się w piatek rano. Po czwartku spędzonym w pracy nie byłam jednak w stanie wstać przed 6 rano. O 7:30 Zara przybiegła podekscytowana do mojej sypialni.
"Mamus wstawaj!!! Jedziemy na wycieczkę!!!"
Gdy powiedziałam, ze nie damy rady dzisiaj pojechać, ze przekładamy wyprawę na następny dzień, Zara byla bardzo zawiedziona. W teatralnym geście zaslonila twarz raczkami i zaczela szlochac
"To po co ja tak wcześnie wstawałam??? Obiecalas mamo!!!"
(zawsze tak wstaje :P)
(zawsze tak wstaje :P)
Fakt obiecałam, a ponieważ uczę Zarę, ze danego slowa trzeba dotrzymywać musiałam jakos wybrnac z sytuacji. Zrzuciłam winę na kierowce autobusu :P Powiedziałam, ze odwolal autobus z powodu zlej pogody.
Moja trzylatka naszczescie uwierzyla. Wiem, ze to malo wychowawcze i najlepiej bylo by przyznac, ze mama jest bardzo zmeczona, ale...
W sobotę jednak juz nic nie moglo pokrzyzowac naszych planów.
Wstałam o 5:30. Zarę obudziłam chwile po 6 rano.
Autobus mialysmy o 7:00
Droga z Zadaru do Splitu zajela nam 3 godziny. Długo, ale widoki rekompensowaly ten czas.
Kilka minut po 10, zajechaliśmy na dworzec w Splicie.
Split to drugie co do wielkości miasto w Chorwacji. Mieszkańcy tego miasta sa niezwykle dumni, nieustannie tez rywalizują z zagrzebianami. Uwazaja się za bardziej szykownych i eleganckich niz mieszkańcy stolicy.
Ten punkt widzenia uzasadnia ogromna ilosc sklepów z modna odzieza i klubów nocnych, a także miejscowa pasja przyglądania się ludziom.
Zwiedzanie Splitu rozpoczelysmy od słynnego nabrzeża Riva. To miejsce, w którym nalezy się pokazać, a także z którego mozna obserwować przechodzących ludzi. Mieszkańcy Splitu uwielbiają to robic.
Jest to także najbardziej oczywiste miejsce do rozpoczęcia wędrówki po terenie palacu.
W Splicie jest bowiem palac - palac Dioklecjana. Stanowi on centrum życia w Splicie. Został zbudowany na brzegu morza w latach 295 -305 przez rzymskiego cesarza jako schronienie, a później zamieszkany przez uchodźców z pobliskiego miasta Salona. Palac Dioklecjana to nie jest (jak by się moglo wydawać) budowla.
Jest to olbrzymie zalozenie archinektoniczne, gdzie antyczne pozostalosci mieszają się z nowszymi obiektami. Mieszkańcy Splitu przez cale stulecia woleli stawiac domy w obrębie pałacowego kompleksu i w okół niego, niz niszczyc palacowe zabudowania. Dzieki temu mamy dzisiaj wyjatkowa szanse jesc, pic i spac tam gdzie rzymski cesarz stawial swoje stopy. Kompleks palacowy od 1979 roku znajduje się na Liscie Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO. Jest to monumentalna budowla o powierzchni 39 tys. m2 Jest to najlepiej zachowany pałac z czasów rzymskich w Europie. Codziennie w południe można zobaczyć jak przebiegała zmiana warty w Pałacu. Aktorzy w rzymskich strojach prezentują to w krótkim przedstawieniu. Sam Dioklecjan wychodzi na balkon, aby powitać wiwatujący tłum. Jest to ciekawy wątek w czasie zwiedzania ruin Pałacu. Niestety nie udalo nam się zobaczyc tego przedstawienia. Widzialysmy natomiast rycerzy.
Rycerze bardzo chetnie pozowali do zdjec z turystami, moja ksiezniczka nie chciala jednak nawet się do nich zblizyc. Przygladala się z zainteresowaniem, ale z oddali.
Zwiedzanie terenu palacu zaczelysmy od podziemi. Weszlysmy do nich Brazowa Brama (Medjana Vrata)
Dawno, dawno temu, Brazowa Brama znajdowała się tuz nad brzegiem morza, a dostęp do niej miały tylko lodzie. Przez tunel doszlysmy do perystylu. Dzieki prostemu układowi ulic poruszanie się po palacu nie stanowi problemu.
Dioklecjan uważany jest za jednego z najwybitniejszych cesarzy, wslawil się za sprawa wybitnej kariery wojskowej. Zaplanowany z rozmachem palac - samotnie zaczal budować w polowie swojego 2 - letniego panowania. Jeżeli chcielibyście poczytać więcej o tym cesarzu i jego palacu zapraszam na stronę Cuda Świata. W obrębie pierwotnego zalozenia stoi ponad 200 budynków. Przez wieki dawne sypialnie i garnizony zamieniano w sklepy bary kawiarnie, hotele i mieszkania.
W tunelu rozstawione sa sklepy z pamiatkami. Stromymi schodami wychodzimy na górę do perystylu. Jest to wspaniały dziedziniec otoczony dwoma rzędami korynckich kolumn.
Po prawej stronie widać ośmioboczna katedrę sw. Dujama. Strzelista dzwonnica swiatyni - jeden z symboli miasta - to późniejszy dodatek, wznoszono ja ponad 300 lat! Prawdopodobnie rozciąga się z niej cudowny widok na okolice. Bylysmy jednak z wózkiem i ilosc stromych schodów skutecznie mnie przekonała, aby pozostać na dole. 61 metrów w górę z wózkiem, to nie byl najlepszy pomysl.
W drodze do katedry mijalysmy egipskiego sfinksa,
niegdyś jednego ze strażników grobu Dioklecjana.
Waskimi uliczkami poszlysmy w kierunku katedry.
To ironia losu, ze miejsce ostatecznego spoczynku człowieka znanego z przesladowania chrzescijan, zostało przeksztalcone w chrzescijanska katedrę, a pobliska rzymska swiatynia Jupitera stala się baptysterium.
Wystrój katedry to mieszanka stylów romańskiego, gotyku, renesansu i baroku.
Po wyjsciu z katedry podziwialysmy stare mury i piękne kwiaty. Zara pytała się czy tutaj kiedyś mieszkała ksiezniczka. Jak jest palac musi byc i ksiezniczka :)
Zeszlysmy do krypt. Pan sprzedający bilety, opowiedział mi (Zara nie sluchala), ze kiedyś po sufit wypelnialy je kosci zamordowanych chrzescijan.
Dzisiaj stoi tam figurka Matki Boskiej, a na stoliku pelno karteczek z prośbami o pomoc.
Karteczki nie zostawiłam, ale o wsparcie poprosiłam.
Zarze ku mojemu zdziwieniu wizyta w kryptach bardzo się podobała. Gdy zobaczyła ze ludzie wrzucają pieniazki, zapytała dlaczego to robia.
- "Chcą tutaj wrócić i wierza, ze jeśli wrzuca pieniazek to jeszcze tutaj przyjadą." - odpowiedzialam.
"Mamus to ja tez chce wrzucić pieniazek!!! Chce zebysmy tutaj wrócily!"
Dgy wyszlysmy z podziemi Zara powiedziala do swojego niewidzialnego przyjaciela:
-"Widzisz Domek, wcale nie bylo strasznie!"
Z Krypt poszlysmy do Swiatyni Jupitera.
Za czasów pogańskich zbudowano na zachód od perystylu świątynię Jowisza ze wspaniałym sufitem. Z czasem w toku przebudowy Splitu przemieniono tę świątynię w małą kaplicę chrzcielną i nazwano kaplicą świętego Jana (sv. Ivana). Oprócz sufitowych malowideł warto zwrócić uwagę na chrzcielnicę z XII wieku oraz nowoczesną sztukę w obrębie ołtarza.
Ze swiatyni Jupitera poszlysmy w kierunku Srebrnej Bramy (Srebrna Vrata), ponownie podziwiając wspaniały dziedziniec.
Ostatnie spojrzenie na katedrę i juz jesteśmy po drugiej stronie bramy.
Idziemy w kierunku posagu Grzegorza z Ninu. Po drodze mijamy rynek staroci. Babcia Ewa byla by zachwycona! Szkoda ze nie przyjechała z nami.
Ważną personą w polityce kościoła w Dalmacji X w. był biskup Grzegorz z Nin (Grgur Ninski). Jego pomnik stoi wlasnie w Splicie, a mniejsza kopia w Nin. Pomnik został wykonany przez wielkiego chorwackiego rzeźbiarza Ivana Mestrovic. Biskup przez cale życie walczył, aby liturgia w kosciolach byla odprawiana w języku chorwackim. Czesciowo udało mu się to, niestety po jego śmierci powrócono do odprawiania modłów po lacinie. Rodzinne miasteczko biskupa - Nin - zwiedzalysmy w maju.
Mama dotykając palucha prosiła o zdrowie dla calej rodziny, ono wystarczy aby przenosić góry.
- "Zarusiu, a Ty jakie masz marzenie? Czego bys bardzo chciala?" - zapytałam.
-"Gabinet doktor Doski!" - odpowiedziala :)
Gabinet dr Doski z bajki "Klinika dla pluszaków" Zara zobaczyła w katalogu sklepu Smyths Toys, który obie bardzo lubimy. Cały czas go ogląda i pokazuje co by chciala dostać od Mikołaja. Ale wrócmy do Splitu. Kolejnym punktem wycieczki bylo wzgórze Marjana i ZOO. Najszybciej dojedziemy tam od strony Rivy - w zaledwie 10 min. Na wzgórze prowadza jednak strome, a przede wszystkim liczne schody. Pani z informacji turystycznej zasugerowała aby obejsc stare miasto do okola i wejsc na wzgórza od strony ulicy Plinarskiej. Tez bylo pod górę, ale przynajmniej mniej schodów.
Po drodze mijalysmy ciekawe fontanny.
Wspomniana juz wcześniej ulice z drogimi sklepami. Mimo znacznie niższych zarobków, ceny w Splicie nie były wcale niższe niz te w Londynie. Ulica Marmontova to najbardziej nowoczesna i ekskluzywna ulica Splitu.
Przechodzilysmy także kolo Chorwackiego Teatru Narodowego.
Jest on jednym z najstarszych zachowanych teatrów w Dalmacji.
Budynek Teatru Miejskiego w Splicie został wybudowany w 1893 roku za czasów administracji burmistrza Gajo Bulat. Budynek został zaprojektowany przez miejscowych architektów Emilio Vecchietti i Ante Bezić, natomiast wystrój wnętrza został wykonany przez Eugenio Scomparini, Napoleone Cozzi i Josip Varvodić. Teatr, który miał pojemność 1000 widzów (w tym czasie w Splicie mieszkało 16 000 osób) był największym teatrem w południowo-wschodniej Europie.
Ostatnie spojrzenie na mapę i idziemy dalej.
Wędrówka na wzgórze Marjan zajela nam okolo 30 minut. Zanim wdrapałam się na sama górę prawie wyplułam pluca i pól wątroby, ale weszlysmy! Gdyby to byl zwykły spacer wszystko bylo by ok, ale pchałam wózek - często z Zara. Po kilku godzin spaceru zaczynały juz ja troszkę bolec nóżki.
Zmęczona byłam na maksa, ale widoki były cudne. Zdjęcia nie oddaja uroku tego co zobaczylysmy.
Panorama Splitu ze wzgórza Marjan wygladala niesamowicie.
Cudny park i maleńkie ZOO bylo nagroda za nasza wspinaczkę.
O tym jak się nam podobało, a także o rejsie do miasteczka Trogir i atrakcjach, które tam na nas czekały napisze jutro. Zapraszam!
Jest to olbrzymie zalozenie archinektoniczne, gdzie antyczne pozostalosci mieszają się z nowszymi obiektami. Mieszkańcy Splitu przez cale stulecia woleli stawiac domy w obrębie pałacowego kompleksu i w okół niego, niz niszczyc palacowe zabudowania. Dzieki temu mamy dzisiaj wyjatkowa szanse jesc, pic i spac tam gdzie rzymski cesarz stawial swoje stopy. Kompleks palacowy od 1979 roku znajduje się na Liscie Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO. Jest to monumentalna budowla o powierzchni 39 tys. m2 Jest to najlepiej zachowany pałac z czasów rzymskich w Europie. Codziennie w południe można zobaczyć jak przebiegała zmiana warty w Pałacu. Aktorzy w rzymskich strojach prezentują to w krótkim przedstawieniu. Sam Dioklecjan wychodzi na balkon, aby powitać wiwatujący tłum. Jest to ciekawy wątek w czasie zwiedzania ruin Pałacu. Niestety nie udalo nam się zobaczyc tego przedstawienia. Widzialysmy natomiast rycerzy.
Rycerze bardzo chetnie pozowali do zdjec z turystami, moja ksiezniczka nie chciala jednak nawet się do nich zblizyc. Przygladala się z zainteresowaniem, ale z oddali.
Zródlo: http://photomanipulacje-ps.blog.pl/2012/11/split/ |
Zwiedzanie terenu palacu zaczelysmy od podziemi. Weszlysmy do nich Brazowa Brama (Medjana Vrata)
Dawno, dawno temu, Brazowa Brama znajdowała się tuz nad brzegiem morza, a dostęp do niej miały tylko lodzie. Przez tunel doszlysmy do perystylu. Dzieki prostemu układowi ulic poruszanie się po palacu nie stanowi problemu.
Dioklecjan uważany jest za jednego z najwybitniejszych cesarzy, wslawil się za sprawa wybitnej kariery wojskowej. Zaplanowany z rozmachem palac - samotnie zaczal budować w polowie swojego 2 - letniego panowania. Jeżeli chcielibyście poczytać więcej o tym cesarzu i jego palacu zapraszam na stronę Cuda Świata. W obrębie pierwotnego zalozenia stoi ponad 200 budynków. Przez wieki dawne sypialnie i garnizony zamieniano w sklepy bary kawiarnie, hotele i mieszkania.
W tunelu rozstawione sa sklepy z pamiatkami. Stromymi schodami wychodzimy na górę do perystylu. Jest to wspaniały dziedziniec otoczony dwoma rzędami korynckich kolumn.
Po prawej stronie widać ośmioboczna katedrę sw. Dujama. Strzelista dzwonnica swiatyni - jeden z symboli miasta - to późniejszy dodatek, wznoszono ja ponad 300 lat! Prawdopodobnie rozciąga się z niej cudowny widok na okolice. Bylysmy jednak z wózkiem i ilosc stromych schodów skutecznie mnie przekonała, aby pozostać na dole. 61 metrów w górę z wózkiem, to nie byl najlepszy pomysl.
W drodze do katedry mijalysmy egipskiego sfinksa,
niegdyś jednego ze strażników grobu Dioklecjana.
Waskimi uliczkami poszlysmy w kierunku katedry.
To ironia losu, ze miejsce ostatecznego spoczynku człowieka znanego z przesladowania chrzescijan, zostało przeksztalcone w chrzescijanska katedrę, a pobliska rzymska swiatynia Jupitera stala się baptysterium.
Wystrój katedry to mieszanka stylów romańskiego, gotyku, renesansu i baroku.
Po wyjsciu z katedry podziwialysmy stare mury i piękne kwiaty. Zara pytała się czy tutaj kiedyś mieszkała ksiezniczka. Jak jest palac musi byc i ksiezniczka :)
Zeszlysmy do krypt. Pan sprzedający bilety, opowiedział mi (Zara nie sluchala), ze kiedyś po sufit wypelnialy je kosci zamordowanych chrzescijan.
Dzisiaj stoi tam figurka Matki Boskiej, a na stoliku pelno karteczek z prośbami o pomoc.
Karteczki nie zostawiłam, ale o wsparcie poprosiłam.
Zarze ku mojemu zdziwieniu wizyta w kryptach bardzo się podobała. Gdy zobaczyła ze ludzie wrzucają pieniazki, zapytała dlaczego to robia.
- "Chcą tutaj wrócić i wierza, ze jeśli wrzuca pieniazek to jeszcze tutaj przyjadą." - odpowiedzialam.
"Mamus to ja tez chce wrzucić pieniazek!!! Chce zebysmy tutaj wrócily!"
Dgy wyszlysmy z podziemi Zara powiedziala do swojego niewidzialnego przyjaciela:
-"Widzisz Domek, wcale nie bylo strasznie!"
Z Krypt poszlysmy do Swiatyni Jupitera.
Za czasów pogańskich zbudowano na zachód od perystylu świątynię Jowisza ze wspaniałym sufitem. Z czasem w toku przebudowy Splitu przemieniono tę świątynię w małą kaplicę chrzcielną i nazwano kaplicą świętego Jana (sv. Ivana). Oprócz sufitowych malowideł warto zwrócić uwagę na chrzcielnicę z XII wieku oraz nowoczesną sztukę w obrębie ołtarza.
Ze swiatyni Jupitera poszlysmy w kierunku Srebrnej Bramy (Srebrna Vrata), ponownie podziwiając wspaniały dziedziniec.
Ostatnie spojrzenie na katedrę i juz jesteśmy po drugiej stronie bramy.
Idziemy w kierunku posagu Grzegorza z Ninu. Po drodze mijamy rynek staroci. Babcia Ewa byla by zachwycona! Szkoda ze nie przyjechała z nami.
Ważną personą w polityce kościoła w Dalmacji X w. był biskup Grzegorz z Nin (Grgur Ninski). Jego pomnik stoi wlasnie w Splicie, a mniejsza kopia w Nin. Pomnik został wykonany przez wielkiego chorwackiego rzeźbiarza Ivana Mestrovic. Biskup przez cale życie walczył, aby liturgia w kosciolach byla odprawiana w języku chorwackim. Czesciowo udało mu się to, niestety po jego śmierci powrócono do odprawiania modłów po lacinie. Rodzinne miasteczko biskupa - Nin - zwiedzalysmy w maju.
Legenda glosi, ze trzeba dotknac złotego palca biskupa i wypowiedziec zyczenie, a ono spełni się.
Wypowiedzialysmy zyczenia w czasie wycieczki do miasteczka Nin, wypowiedzialysmy tez i w Splicie.
Mama dotykając palucha prosiła o zdrowie dla calej rodziny, ono wystarczy aby przenosić góry.
- "Zarusiu, a Ty jakie masz marzenie? Czego bys bardzo chciala?" - zapytałam.
-"Gabinet doktor Doski!" - odpowiedziala :)
Gabinet dr Doski z bajki "Klinika dla pluszaków" Zara zobaczyła w katalogu sklepu Smyths Toys, który obie bardzo lubimy. Cały czas go ogląda i pokazuje co by chciala dostać od Mikołaja. Ale wrócmy do Splitu. Kolejnym punktem wycieczki bylo wzgórze Marjana i ZOO. Najszybciej dojedziemy tam od strony Rivy - w zaledwie 10 min. Na wzgórze prowadza jednak strome, a przede wszystkim liczne schody. Pani z informacji turystycznej zasugerowała aby obejsc stare miasto do okola i wejsc na wzgórza od strony ulicy Plinarskiej. Tez bylo pod górę, ale przynajmniej mniej schodów.
Po drodze mijalysmy ciekawe fontanny.
Wspomniana juz wcześniej ulice z drogimi sklepami. Mimo znacznie niższych zarobków, ceny w Splicie nie były wcale niższe niz te w Londynie. Ulica Marmontova to najbardziej nowoczesna i ekskluzywna ulica Splitu.
Przechodzilysmy także kolo Chorwackiego Teatru Narodowego.
Jest on jednym z najstarszych zachowanych teatrów w Dalmacji.
Budynek Teatru Miejskiego w Splicie został wybudowany w 1893 roku za czasów administracji burmistrza Gajo Bulat. Budynek został zaprojektowany przez miejscowych architektów Emilio Vecchietti i Ante Bezić, natomiast wystrój wnętrza został wykonany przez Eugenio Scomparini, Napoleone Cozzi i Josip Varvodić. Teatr, który miał pojemność 1000 widzów (w tym czasie w Splicie mieszkało 16 000 osób) był największym teatrem w południowo-wschodniej Europie.
Ostatnie spojrzenie na mapę i idziemy dalej.
Wędrówka na wzgórze Marjan zajela nam okolo 30 minut. Zanim wdrapałam się na sama górę prawie wyplułam pluca i pól wątroby, ale weszlysmy! Gdyby to byl zwykły spacer wszystko bylo by ok, ale pchałam wózek - często z Zara. Po kilku godzin spaceru zaczynały juz ja troszkę bolec nóżki.
Zmęczona byłam na maksa, ale widoki były cudne. Zdjęcia nie oddaja uroku tego co zobaczylysmy.
Panorama Splitu ze wzgórza Marjan wygladala niesamowicie.
Cudny park i maleńkie ZOO bylo nagroda za nasza wspinaczkę.
O tym jak się nam podobało, a także o rejsie do miasteczka Trogir i atrakcjach, które tam na nas czekały napisze jutro. Zapraszam!
W pełni się zgodzę, że widoki zawsze rekompensują czas w Chorwacji. My w tym roku wybieramy się na majówkę do Splitu. Portal https://dalmacja.pl/ pomógł nam rozpisać plan wycieczki.
OdpowiedzUsuńWszyscy którzy lubią spędzać czas na jeziorze lub rzece, powinni zwrócić uwagę na kamizelki pneumatyczne. Najlepiej zobaczyć jakie opcje oferuje strona https://gokajak.com/kamizelki-pneumatyczne-11 . W końcu, bezpieczeństwo jest najważniejsze, a kamizelki pneumatyczne zapewniają ochronę w trakcie aktywności w wodzie.
OdpowiedzUsuń