1 września to data symboliczna. Poza oczywistym historycznym znaczeniem, dla dzieci w całej Polsce to początek nowego roku szkolnego. Zara ma 4,5 roku wiec zgodnie z angielskim systemem szkolnictwa powinna za tydzień rozpocząć "zerówke". Nie rozpocznie. Moim zdaniem jest na to jeszcze za mala. Będziemy kontynuowac edukacje domowa, która rozpoczelysmy 4,5 roku temu. Przedszkolak najlepiej uczy się przez zabawe. Moim zdaniem szkola by nas tyko w tej chwili ograniczala. Otaczajacy nas swiat jest o wiele ciekawszy i dostarcza o wiele więcej informacji niz szkolna lawka. O naszej przygodzie z edukacja pozaszkolna będziemy wspominać TUTAJ. Mam już caly notes planów w tym temacie i będę Wam o nich opowiadac.
Mimo, ze w dniu dzisiejszym zerwaliśmy już kolejna kartke z kalendarza i dla wielu rozpoczela się szkola, u nas nadal sa wakacje.
Zary wakacje na polskiej wsi trawaja już miesiąc. Dla mnie zaczely się dopiero w sobote. Przedwczoraj przyleciałam z Londynu, nie obylo się bez przygód, ale o tym napisze jutro.
Dzisiaj będzie o grzybobraniu i naszym ogrodzie. Lubie nasz ogród i chce Wam go pokazac.
Rano poszliśmy z dziadkiem na spacer do lasu. Szukalismy grzybów.
Znalazlam kilka i wolam "Tato, a te?"
Zara przybiega i odpowiada bez namysłu:
"Mamo te nie, to sa purchawki! Kozlaków szukamy!"
Kozlaków nie znalazłyśmy, ale za to pod domem,
w naszym własnym ogrodzie, mamy polanke maślaków.
Spacerowalismy sobie po ogrodzie, a Zara jak dumny gospodarz pokazywala mi drzewa, kwiaty, warzywa i owoce i o wszystkim opowiadala.
Calowalismy tez zabke. Nigdy nie wiadomo,
kiedy spelni zyczenie, albo zamieni się w ksiecia... lub ksiezniczke.
"Rózobranie" już tuz, tuz. Babcia gotowa do przygotowania konfitur.
To drzewko ma tylko trzy lata. Wsadzilismy do ziemi gałązki, na których w czasie Wielkanocy wisiały jajeczka i takie cudo nam wyrosło!
Szukalismy tez czterolistnej koniczyny...
Tym razem się jednak nie udało.
A oto nasze chłopaki, najmądrzejsze i najkochansze psiaki na swiecie!
To tyle na dzisiaj. Jutro zaprosze Was na maly spacer po Krakowie.
Pozazdrościć takiej pogody i takich grzybków ;)
OdpowiedzUsuńPrawdziwa zlota jesien!
UsuńBardzo lubię zbierać grzyby ale nie ukrywam, że już za ich jedzeniem niestety nie przepadam :)
OdpowiedzUsuńJa lubie zbierac i jesc :) szczegolnie te w occie :P
UsuńMiejsce piękne :) Nie ma jak u dziadków. Zara na pewno zachwycona!
OdpowiedzUsuńNo nie wierze, maślaki we własnym ogródku! Zazdroszczę! Gdzie trzeba zamieszkać, żeby chodzić na grzyby do ogrodu??:)
OdpowiedzUsuń:) Trzeba mieszkac na skraju lasu w Ciezkowicko-Roznowskim Parku Krajobrazowym :) Pozdrawiam! Jatam tylko bywam, rodzice mieszkaja, ale musze przyznac, ze grzyby na podwórku to frajda :)
Usuń