Pogoda w Chorwacji od kilku dni nas nie rozpieszcza. Pada i wieje, zastanawiam się czasami czy to aby na pewno koniec maja. Mam coraz czesciej wrażenie, ze to juz jesień. Lokalni ludzie mówia, ze jak zyja takiej pogody nie pamietaja. Świetnie! Ucieklysmy z Zara z Londynu przed deszczem, a wygląda na to, ze przytaszczylysmy go ze soba do Zadaru. Rewelacja! Tak juz calkiem na serio to współczuje tym, którzy przybyli wlasnie do Zadaru na wakacje. Przez ostatnie dwa tygodnie prawie codziennie pada.
Staramy się wykorzystać kazdy słoneczny dzień.
Staramy się wykorzystać kazdy słoneczny dzień.
W sobotę pojechalysmy do Bibinje. To male miasteczko znajduje się zaledwie 5 km od Zadaru.
Słynie ze swojego czterokilometrowego wybrzeża i największej mariny nad Morzem Adriatyckim.
Powierzchnia Mariny Dalmacija to okolo 70 000 m2 i 1400 miejsc postojowych.
Marina zrobiła na nas duze wrażenie. Ogladalysmy zacumowane cudeńka i podziwialysmy turkus wody.
W porcie panował duzy ruch. Wielu zeglazy przygotowywalo się wlasnie do rejsu, pakowali swoje zaglowki. Inni odpoczywali na ladzie. Dalmacija to male miasteczko, z barami, restauracjami, sklepami, prysznicami.
Jak Zara będzie większa wypłyniemy w rejs. Moze w przyszłym roku nam się uda. Budżet na ten rok niestety rejsu nie przewiduje. No chyba, ze ktos nas by chciał w rejs zabrać :) To oczywiście jesteśmy zainteresowane! Obiecujemy wrażenia na blogu opisać i wszystkim polecać!
Zara przygladala się żaglówka i z zaciekawieniem pytała
- "Mamo, a po co te statki maja te patyki?"
Wiec mama opowiedziała historie o tym jak wiatr dmucha w zagle i statek plynie i o tym, ze gdy statek "spi" zagle trzeba zwinac, aby wiatr zaglowki nie budzil ze słodkiego snu. Historia Zarusi podobała się, a jaka radosc wywolala zaglowka, która plynela, to trudno opisać.
Po spacerze nad brzegiem wody udalysmy się w stronę Bibinje.
Naszym głównym środkiem lokomocji sa moje nogi, cztery kólka posiada tutaj tylko Zara.
Do wioski wiodła polna droga.
Maszerowalysmy, spiewalysmy piosenki i podziwialysmy otaczające nas krajobrazy.
Po cichu cieszyłam się, ze babcia Ewa jednak nie zgodziła się wybrać na wycieczkę z nami.
Spacer na pewno by jej się nie podobał i tylko by nam marudziła.
Widzialysmy tez lokalne zwierzaki.
Po okolo 0 minutach marszu dotarlysmy do miasteczka.
Wcześniej duzo czytałam o tym jak cudownym miejscem jest Bibinje. Nam niestety nie udało się odkryć jego piękna. Male, ciche, czyste i ladne, ale z miejsc, które do tej pory udało nam się odwiedzic, zdecydowanie najmniej zachwyca. Moze nie widzialysmy tego co powinnysmy.
Poczatki miejscowosci siegaja czasów starozytnego Rzymu. Patrycjusz Vibanus odkryl piekno tego zakatka i kazal wybudowac tutaj swoja rezydencje, z której pózniej powstala dzisiejsza miejscowosc Bibinje.
W tutejszym muzeum znajduje się cenny zbiór etnograficzny, a w
kościółku św. Jana Chrzciciela z XV wieku zbiór przedmiotów sakralnych. Nie dotarlysmy tam jednak.