Wczoraj obchodzilismy 95 rocznice Niepodleglosci Polski.
Niepodleglosci, o która walczyli nasi pradziadkowie.
Gdy byłam mala, każde
dziecko znalo wierszyk "Kto Ty jesteś? Polak maly!" A dzisiaj? Jak to
wygląda w czasach, gdy prawie w każdej rodzinie jest ktos, kto mieszka
poza granicami Polski? Co z tozsamoscia narodowa naszych dzieci? Jak na
pytanie "Kto Ty jesteś?" odpowie moja córka?
Do napisania tego tekstu
zainspirowal mnie świetny artykuł "Kim jestem? Kim będzie moje dziecko?..." na blogu Dzieci dwujęzyczne .
Odpowiedź na pytanie KTO
TY JESTEŚ dla mojej córki prawdopodobnie nie będzie tak oczywista jak
byla, jak jest dla mnie, czy dla mojego meza. Dlaczego? Tym, którzy nas
nie znają juz wyjaśniam.
Jestem Polka, która do czasu ukończenia
studiów mieszkała w swojej ojczyźnie. Maz pochodzi z Indii. Od prawie 8
lat mieszkamy razem w Anglii. Na nasz DOM wybraliśmy Londyn. Faustyna w
swoim artykule zadała pytanie:
"Jak to jest z
tożsamością? Czy zawsze dla emigrantów, dzieci emigrantów musie
być cierpieniem?"
W czasie mojego pobytu w UK wielokrotnie spotykałam
Polaków dla których emigracja = cierpienie, lub jeśli nie cierpienie to
przynajmniej brak komfortu. Wśród takich ludzi mam tez kilku znajomych.
Rozdartych miedzy Polska, a Wielka Brytania. Z jednej strony bardzo
chcących wrócić do ojczyzny, z drugiej natomiast nie widzących niestety
szans na godne w niej życie. Ludzi, którzy czekaja, ze cos się kiedyś w
Polsce zmieni, którzy od lat juz planują, ze kiedyś wrócą do domu.
Kiedyś...
KTO JA JESTEM?
Polka i to juz juz nie mala. Polka, która mieszka w chwili obecnej w Wielkiej Brytanii.
CZY TU ZOSTANĘ?
Raczej
tak. Raczej, bo nie znane sa nam do końca koleje losu. Do Anglii nigdy
nie planowałam wyjezdzac. Londyn nigdy nie byl na liscie miejsc, które
bardzo chciałam zobaczyć. Nie planowałam wyjezdzac z Polski. Dobrze zylo
mi się w moim kraju. Kraju, który jest piękny. Jest piękny, ale
niestety nie potrafi moim zdaniem tego piękna pokazać. Zycie tak się
jednak potoczyło, ze wyjechałam. Wyjechałam i nigdy tego nie zalowalam.
CZY JESTEM SZCZESLIWA W UK?
TAK - Tutaj
teraz jest mój dom. Kocham Londyn i świetnie się tutaj czuje! Mam tu
rodzinę, przyjaciół, znajomych. Prace która lubię. Sklepy, w których
uwielbiam kupować. Parki w których cudownie mi się odpoczywa.
A POLSKA? CO DO NIEJ CZUJE...?
Polska
zawsze będzie moja ojczyzna. Zawsze bede ja kochac. Tam nadal mieszka
moja rodzina, rodzice, dziadkowie. To w Polsce przeciez zylam przez
ponad 20 lat. Tam się uczyłam wszystkiego co umie do dzis. To tam miałam
moich pierwszych przyjaciół. To tam rozwijały się moje pasje. Jestem w
Polsce kilka razy w roku.
Gdy pytam moja córcie "Kto ty jesteś?" odpowiada:
ZARA NAYEEM
:)
Zara ma teraz 3,5 roku. Co mi odpowie za kilka, a raczej kilkanaście lat? Nie wiem...
Faustyna w swoim artykule przepięknie porównuje tozsamosc do sznura.
"Tożsamość jest
jak sznur, plecie się go długo, często w różnych życiowych
okolicznościach. Czasem z pomocą innych, czasem samemu, zawsze w
jakimś otoczeniu, atmosferze.
Sznur ten składa
się z wielu nici. I wiadomo nici mogą się posupłać, jak za dużo
wichrów, przeciwności, braku uwagi. Można te supły odplątać
przy ciepłym spojrzeniu, w cierpliwym towarzystwie kogoś, kto ufa,
kto wierzy.
Ale sznur ten też
może być bardzo mocny, może być podwójny, potrójny, gdy dwie, trzy
kultury umiejętnie ze sobą połączone. Sznur ten może być
bardziej wytrzymały niż inny, prosty, podstawowy, z jednej tylko
kultury pleciony. Sznur ten może być przygotowany na różne
okoliczności, znający różne sytuacje, niebojący się nowych
przygód, bo wie, że ma wiele atutów w kieszeni.
Taki sznur może być
bogactwem. Taka tożsamość, wielokulturowa, dwujęzyczna, może być
majątkiem!"
Sznur
Zary, sznur naszej rodzinnej tozsamosci jest potrójny. Upleciony z nici
polskich, indyjskich i angielskich. Wierze, ze będzie on dla naszego
dziecka powodem do dumy, ze da mu sile i nigdy nie pęknie. Bardzo chcemy
aby tak bylo!
W
naszym domu przeplatają się codziennie trzy kultury. Kazda jest tak
samo dla mnie wazna. Swietujemy zgodnie z kalendarzem polskim, indyjskim
i angielskim. Dzięki temu 2 razy obchodzę np. Dzień Matki! Ubieramy
choinkę na Boze Narodzenie, malujemy jajka na Wielkanoc i jemy uroczysty
obiad z okazji Eid konczacego Ramadam. Jemy pierogi, bigos, sledzie,
korme, biriani i rybe z frytkami.
Do
Zary zwracamy się glównie w naszych ojczystych jezykach. Angielski
uzywamy tylko gdy jestesmy wszyscy razem, lub gdy jestesmy w
towarzystwie osób mówiacych tylko po angielsku.
Dlaczego?
Uwazamy, ze naszym obowiazkiem jest nauczyc naszego dziecko
perfekcyjnie naszych jezyków ojczystych. Angielskiego nauczy się
idealnie w szkole. I juz za kilka lat będzie go znala lepiej niz jej
rodzice.
Gdy
czytam Zarze ksiazki, opowiadam bajki, gdy spiewamy piosenki czy
ogadamy kreskówki, robimy to zazwyczaj po polsku. Maz rozmawia z nia w
urdu.
Dzięki
temu nasza 3 latka mówi plynnie po Polsku, w Urdu i dobrze po
angielsku. W zwiazku z naszym 7 miesiecznym pobytem w Chorwacji, który
zakonczyl się kilka tygodni temu, angielski Zary troche podupadl. Nie
mam jednak najmniejszych watpliwosci co do tego, ze sytuacja szybko się
zmieni.
Zara
mówi plynnie w 3 jezykach i w tej chwili juz ich prawie nie miesza.
(Tak bylo gdy zaczynala mówic). Wie tez doskonale do kogo w jakim jezyku
ma się zwracac. Gdy czasami jestesmy same w domu, a ja powiem do niej
cos po angielsku zwraca mi uwage
"Mamo dlaczego mówisz do mnie po angielsku? Ja rozumie po polsku!"
Ostatnio zaczyna tez nas uczyc jezyków (ja nie mówie w urdu, a maz po polsku).
"Daddy powiedz DRZWI" :P chodzi po domu, pokazuje przedmioty i musimy je nazywac :) powtarzac po niej.
Dodatkowym
powodem dla którego rozmawiam z Zara glównie po polsku jest fakt, ze
chce ja nauczyc jak byc dobrym czlowiekiem, jak kochac, lubic,
denerwowac się i wybaczac, jak czuc i jak rozumiec swoje uczucia. O
uczuciach najlepiej rozmawiac w ojczystym jezyku, tak duzo latwiej
zrozumiec niuanse.
Zara
kilka razy w tygodniu rozmawia z rodzina w Polsce i w Indiach. Odwiedza
oba kraje, potrafi oba znalezc na mapie. Gdy będzie troszke strasza
pozna geografie i historie zarówno Polski jak i Indii. Nie wspominam o
Anglii, bo tu prace wykona pewnie za nas szkola.
Na
pytanie "Zara gdzie jest twój domek?" moje dziecko odpowiada w
Londynie. W Polsce i w Indiach mamy "wakacyjne domki" tam mieszkają nasi
kochani dziadkowie.
Czy chciałabym aby za kilka lat na pytanie "Zara kim jesteś?" moja córka odpowiedziala - Polka?
Chciałabym aby odpowiedziala
"Jestem szczesliwym czlowiekiem!"
Zrobię wszystko, zeby doskonale znala swoje korzenie. Zeby wiedziała skad pochodza jej rodzice i zeby byla z tego dumna.
Tak jak dumna z bycia Polka jest jej mama.
Zeby caly swiat stal przed nia otworem.
tożsamość jest w nas, nikt nam jej nie narzuci ani nie podaruje. To od nas samych zależy, kim będziemy - dziecko należy wspierać, by z tego, co odziedziczone, stworzyło swoją siłę, swoją własną tożsamość...
OdpowiedzUsuńOd nas samych zalezy bardzo duzo, ale mysle, ze "dobry lub zly" przyklad w dziecinstwie moze albo bardzo pomoc albo mocno namieszac w budowaniu wlasnego JA
UsuńPieknie napisane! I o tozsamosci i o jezyku, Nino.
OdpowiedzUsuń"Dodatkowym powodem dla którego rozmawiam z Zara glównie po polsku jest fakt, ze chce ja nauczyc jak byc dobrym czlowiekiem, jak kochac, lubic, denerwowac się i wybaczac, jak czuc i jak rozumiec swoje uczucia. O uczuciach najlepiej rozmawiac w ojczystym jezyku, tak duzo latwiej zrozumiec niuanse." - nie napisalabym tego lepiej...
Bogactwo kultury przekazywane jest glownie przez jezyk, a wiec i dzieki jezykowi ksztaltuje sie zdrowa tozsamosc! Mysle, ze Zara moze byc szczesliwa majac taka mame :) Juz teraz!
Dziekuje :)
OdpowiedzUsuńPiękny tekst, napisany przez mądrą mamę. Świetnie, że Zara uczy się języków ojczystych swoich rodziców. Dzięki temu będzie bogatszym wewnętrznie człowiekiem.
OdpowiedzUsuńDziekuje :)
Usuń