Matematyka jest obecna w naszym życiu bez przerwy, otacza nas ze wszystkich stron. Od zawsze starałam się pokazywać to Zarze, czego skutkiem jest dzisiaj to, że matematyka nie sprawia jej najmniejszych problemów. Moja sześciolatka bardzo lubi rozwiązywać matematyczne łamigłówki i zadania.
W tym miesiącu zaczynamy 2 edycję projektu "Matematyka jest piękna" organizowanego przez Basię z bloga Przygody z Archimedesem.
"Między zerem a nieskończonością"
Liczenie w pamięci w zakresie 20 moja sześciolatka ma właściwie opanowane niemalże do perfekcji, pod kreską dodaje też większe liczby. Postanowiłyśmy się przyjrzeć liczbą dwu i trzycyfrowym z bliska.
Zaczęłam od przeczytania Zarze kilku stron z podręcznika.
Zara wszystko doskonale zrozumiała. Wówczas przeszłyśmy do zabawy "Ja mam... kto ma...?"
Karty wydrukowałam ze strony Playdough to Plato. Podzieliłyśmy karty na dwie części. Zabawę zaczęła Zara, mówiąc "Ja mam 45, kto ma 100?" Jej zadaniem było także ułożenie zestawu 100 klocków jak na rysunku. Następnie ta z nas która miała kartę z rysunkiem przedstawiającym 100, mówiła "Ja mam 100, kto ma 39" itd.
W czasie zabawy ćwiczyłyśmy m.in. dodawanie, odejmowanie i liczenie dziesiątkami.
Kolejną matematyczną grą, którą przygotowałam, wydrukowałam ze strony Twinkl, były lody trzycyfrowe.
Gotowe karty wydrukowałam, zalaminowałam i powycinałam, a następnie wymyśliłam następujące zasady gry.
Wafelki, czekoladki i ciasteczka położyłyśmy na środku stołu. Gałki wymieszałyśmy i podzieliłyśmy się nimi w taki sposób, aby każda z nas miała tyle samo gałek z każdego koloru.
Zara zaczynała grę, jej zadaniem było wybranie dowolnego wafelka (nie widziała napisanych na nich liczb). Następnie każda z nas szukała odpowiednich gałek, głośno czytając wszystko co zostało zapisane na poszczególnych kartonikach. Ta która znalazła więcej gałek do danego wafelka zabierała wszystkie gałki. Każda gałka lodów to 1pkt. Wieczorem gdy N wrócił z pracy, graliśmy wszyscy razem. Jeżeli ktoś miał przewagę gałek na lodzie, zabierał wszystkie. Jeżeli natomiast każdy z nas miał po jednej gałce, każdy otrzymywał tylko po jednym punkcie.
Gdy grałyśmy po raz pierwszy rano zdarzało się, że Zara przeczytała jakąś liczbę nieprawidłowo, szczególnie napisy na niebieskich lodach sprawiały jej czasami problem. Wieczorem gdy grała z tatą nie popełniała już praktycznie wcale błędów.
Zara wykonała też kilka zadań, które wydrukowałam ze strony Teachers pay teachers. Strony można wydrukować bezpłatnie. Liczbę nad którą pracowała wybierała dwukrotnie rzucając kostką do gry. Była z siebie bardzo dumna.
Wieczorem pozostając nadal w świecie matematyki zagraliśmy jeszcze w grę "Uno Rummy"
W zeszłym tygodniu wybrałyśmy się na spacer w poszukiwaniu liczb. Zara biegała po mieście z aparatem i robiła zdjęcia, to tylko mały procent tego co znalazła.
Zapraszam na blogi pozostałych uczestników projektu, a już 24-go listopada kolejny warsztat matematyczny "Tam gdzie iloraz iloczynu sumuje różnicę."
Zapraszamy!
Oo! Ale ciekawe pomysły! Jak moja DemOlka ruszy z liczeniem, to pójdziemy w Wasze ślady! I jaki fajny ten podręcznik!
OdpowiedzUsuńsuper pomysł z lodami! aż się chce... liczyć :)
OdpowiedzUsuńu Was jak zawsze na bogato! Świetny warsztat!
OdpowiedzUsuńTeż robiłam jakiś czas temu z Tosią lodową zabawę z liczeniem, tylko z nią oczywiście wersję podstawową z liczeniem od 1 do 10, świetna sprawa!A szukanie cyfr i liczb na spacerze to świetny pomysł na mądre urozmaicenie :-D
OdpowiedzUsuńExtra! Przeszliście już do kolejnego tematu - szalejecie :D i fajny pomysł z szukaniem liczb...często bawimy się tak jadąc autem w dalszą trasę ;)
OdpowiedzUsuńO to to! Matematyka w działaniu, w życiu, do rączek! Super!
OdpowiedzUsuń