W zeszłym tygodniu opisałam jeden z naszych dni z uwzględnieniem czasu jaki poświęcałyśmy na poszczególne zadania. Ponieważ był to bardzo "książkowy" dzień, a takich nie ma u nas w zasadzie wiele, planowałam opisać kolejne dni w podobny sposób. Nie starczyło mi na to jednak czasu. Tygodniowe podsumowanie tygodnia także pojawia się z opóźnieniem.
10 grudnia - sobota
W sobotę brałyśmy z Zarą udział w Rodzinnym Biegu Świątecznym. Były dwa dystanse do pokonania 2 lub 5km. Organizatorzy biegu sugerowali, aby dzieci do 9 roku życia biegły na 2km. Zara nie chciała o tym słyszeć, już rok temu biegała na 5km.
Gdy przed wyjściem na bieg, po zaledwie 5 godzinach snu (z pracy wróciłam o 2 w nocy) namawiałam Zarę na 2 km, uzasadniając to brakiem "treningu", moje dziecko nie było zachwycone.
- "Mamuś no coś ty! Przecież codziennie biegamy, żeby złapać autobus!"
Po cichu liczyłam, że po 2 km sama dojdzie do wniosku, że wystarczy. Na 2 km zakończyło bieg 90% dzieci. Ponownie próbowałam przekonać Zarę, żebyśmy kończyły.
-"Zara zakończmy teraz. Dostaniesz medal."
Zara bez chwili zastanowienia odpowiedziała mi
-"Mamuś wiem, że dostanę. Ale taki medal po przebiegnięciu 5km będzie dużo więcej wart! Biegnijmy dalej!"
No więc pobiegłyśmy. Pierwsze 2km Zara przebiegła bez zatrzymywania. Na kolejnych 3km zatrzymywałyśmy się kilkakrotnie, ale nigdy nie szłyśmy dłużej niż kilkadziesiąt sekund. Tempo cały czas nadawała Zara. Z wyjątkiem początku, gdy musiałam hamować jej zapędy do sprintu.
Większość dzieci wystartowała jak wystrzelona z procy. Zara też chciała się ścigać. Tu nie było jednak dyskusji.
- "Jeżeli chcesz biec na 5km zaczynamy wolniej i biegniemy tym samym tempem, przyspieszyć możesz na koniec."
- "Mamo ale inne dzieci są już daleko!"
Po zaledwie kilku minutach zaczęłyśmy wyprzedzać dzieci, które szły a często także stały. Mijałyśmy też rodziców, którzy biegli trzymając dzieci na rękach, lub ciągnąc za sobą płaczące...
Trudno się dziwić 6-7 latkowi, ubranemu w śniegowce i zimową kurtkę, że nie jest w stanie biec po przebiegnięciu 300-400 metrów w takim stroju, szczególnie jeśli zaczął w bardzo szybkim tempie.
Fajnie, że rodzice chcą rozbudzać w dzieciach zainteresowanie sportem i aktywnym stylem życia. Szkoda, że się do tego nie przygotowali, nie poczytali lub nie zapytali o radę. Może się mylę, ale moim zdaniem zmuszanie dziecka do biegania (czy jakiejkolwiek innej aktywności) jest najlepszym sposobem na obrzydzenie mu tego.
11 grudnia - niedziela
Rano obejrzeliśmy "Mulan".
W niedziele były świąteczne pokazy w stadninie, w której Zara ma cotygodniowe lekcje. Po głównym przedstawieniu, był konkurs dla dzieci. Dzieci jeździły na koniach w przebraniu. Były oceniane, a na koniec dostały rozety.
Wieczorem obejrzeliśmy bardzo ciekawy film o drapieżnych kotach na kanale Wild National Geographic.
12 grudnia - poniedziałek
Poniedziałek opisałam bardzo dokładnie TUTAJ.
13 grudnia - wtorek
We wtorek zajmowałyśmy się geometrią figur płaskich w ramach projektu "Matematyka jest piękna".
Zabawy zajęły nam około 2 godzin.
Po zabawie figurami zrobiłyśmy przerwę na bajkę Frozen - Lego
Wieczorem Zara miała lekcje jazdy konnej.
Po powrocie ze stadniny, Zara miała dużo pytań związanych z jazdą konną. Na część z nich odpowiedziałam sama, przytaczając moje własne przygody w siodle, na koniec jednak wyciągnęłam książkę i karty i czytałyśmy jeszcze przez jakiś czas.
Gdy wieczorem tata wrócił z pracy, Zara dumnie opowiadała mu co dzisiaj robiła. Zorganizowała konkurs dla taty i zadawała mu pytania na temat figur geometrycznych.
14 grudnia - środa
Z samego rana pojechałyśmy do National Gallery na warsztaty dla dzieci w edukacji domowej.
Tematem warsztatów były gwiazdy - "Wandering Stars". Dzieci szukały ich na różnych obrazach, a następnie razem z prowadzącą rozmawiali o obrazach.
Po Galerii poszłyśmy w odwiedziny do cioci Eleny. Zara z kuzynką Vicki przygotowywała świąteczne dekoracje i śpiewała piosenki.
O godzinie 17-tej byłyśmy już w ogrodzie botanicznym Kew Gardens. Spotkałyśmy tam dawno nie widzianych znajomych i w przemiłym towarzystwie podziwiałyśmy świąteczne iluminacje. Na koniec odwiedziłyśmy jeszcze świąteczny market, a dziewczynki pobawiły się w wesołym miasteczku.
15 grudnia - czwartek
Czwartek minął nam bardzo przyjemnie, odwiedzili nas znajomi, a nawet zostali na noc! Dziewczynki bawiły się przez cały dzień i pół nocy, a my - mamy, miałyśmy czas na kawę i pogaduchy.
16 grudnia - piątek
W piątek po śniadaniu, które przygotowały dziewczynki, razem pojechałyśmy do Kidzania.
Kidzania to miasto dzieci. Dorośli mogą tam wejść, ale nie mogą brać udziału w zabawach. Dzieci mają szansę sprawdzić na czym polegają poszczególne zawody. Uwielbiamy z Zarą Kidzania.
To był bardzo ciekawy tydzień!
10 grudnia - sobota
W sobotę brałyśmy z Zarą udział w Rodzinnym Biegu Świątecznym. Były dwa dystanse do pokonania 2 lub 5km. Organizatorzy biegu sugerowali, aby dzieci do 9 roku życia biegły na 2km. Zara nie chciała o tym słyszeć, już rok temu biegała na 5km.
Gdy przed wyjściem na bieg, po zaledwie 5 godzinach snu (z pracy wróciłam o 2 w nocy) namawiałam Zarę na 2 km, uzasadniając to brakiem "treningu", moje dziecko nie było zachwycone.
- "Mamuś no coś ty! Przecież codziennie biegamy, żeby złapać autobus!"
Po cichu liczyłam, że po 2 km sama dojdzie do wniosku, że wystarczy. Na 2 km zakończyło bieg 90% dzieci. Ponownie próbowałam przekonać Zarę, żebyśmy kończyły.
-"Zara zakończmy teraz. Dostaniesz medal."
Zara bez chwili zastanowienia odpowiedziała mi
-"Mamuś wiem, że dostanę. Ale taki medal po przebiegnięciu 5km będzie dużo więcej wart! Biegnijmy dalej!"
No więc pobiegłyśmy. Pierwsze 2km Zara przebiegła bez zatrzymywania. Na kolejnych 3km zatrzymywałyśmy się kilkakrotnie, ale nigdy nie szłyśmy dłużej niż kilkadziesiąt sekund. Tempo cały czas nadawała Zara. Z wyjątkiem początku, gdy musiałam hamować jej zapędy do sprintu.
Większość dzieci wystartowała jak wystrzelona z procy. Zara też chciała się ścigać. Tu nie było jednak dyskusji.
- "Jeżeli chcesz biec na 5km zaczynamy wolniej i biegniemy tym samym tempem, przyspieszyć możesz na koniec."
- "Mamo ale inne dzieci są już daleko!"
Po zaledwie kilku minutach zaczęłyśmy wyprzedzać dzieci, które szły a często także stały. Mijałyśmy też rodziców, którzy biegli trzymając dzieci na rękach, lub ciągnąc za sobą płaczące...
Trudno się dziwić 6-7 latkowi, ubranemu w śniegowce i zimową kurtkę, że nie jest w stanie biec po przebiegnięciu 300-400 metrów w takim stroju, szczególnie jeśli zaczął w bardzo szybkim tempie.
Fajnie, że rodzice chcą rozbudzać w dzieciach zainteresowanie sportem i aktywnym stylem życia. Szkoda, że się do tego nie przygotowali, nie poczytali lub nie zapytali o radę. Może się mylę, ale moim zdaniem zmuszanie dziecka do biegania (czy jakiejkolwiek innej aktywności) jest najlepszym sposobem na obrzydzenie mu tego.
11 grudnia - niedziela
Rano obejrzeliśmy "Mulan".
W niedziele były świąteczne pokazy w stadninie, w której Zara ma cotygodniowe lekcje. Po głównym przedstawieniu, był konkurs dla dzieci. Dzieci jeździły na koniach w przebraniu. Były oceniane, a na koniec dostały rozety.
Wieczorem obejrzeliśmy bardzo ciekawy film o drapieżnych kotach na kanale Wild National Geographic.
12 grudnia - poniedziałek
Poniedziałek opisałam bardzo dokładnie TUTAJ.
13 grudnia - wtorek
We wtorek zajmowałyśmy się geometrią figur płaskich w ramach projektu "Matematyka jest piękna".
Zabawy zajęły nam około 2 godzin.
Po zabawie figurami zrobiłyśmy przerwę na bajkę Frozen - Lego
Wieczorem Zara miała lekcje jazdy konnej.
Po powrocie ze stadniny, Zara miała dużo pytań związanych z jazdą konną. Na część z nich odpowiedziałam sama, przytaczając moje własne przygody w siodle, na koniec jednak wyciągnęłam książkę i karty i czytałyśmy jeszcze przez jakiś czas.
Gdy wieczorem tata wrócił z pracy, Zara dumnie opowiadała mu co dzisiaj robiła. Zorganizowała konkurs dla taty i zadawała mu pytania na temat figur geometrycznych.
14 grudnia - środa
Z samego rana pojechałyśmy do National Gallery na warsztaty dla dzieci w edukacji domowej.
Tematem warsztatów były gwiazdy - "Wandering Stars". Dzieci szukały ich na różnych obrazach, a następnie razem z prowadzącą rozmawiali o obrazach.
Po Galerii poszłyśmy w odwiedziny do cioci Eleny. Zara z kuzynką Vicki przygotowywała świąteczne dekoracje i śpiewała piosenki.
O godzinie 17-tej byłyśmy już w ogrodzie botanicznym Kew Gardens. Spotkałyśmy tam dawno nie widzianych znajomych i w przemiłym towarzystwie podziwiałyśmy świąteczne iluminacje. Na koniec odwiedziłyśmy jeszcze świąteczny market, a dziewczynki pobawiły się w wesołym miasteczku.
15 grudnia - czwartek
Czwartek minął nam bardzo przyjemnie, odwiedzili nas znajomi, a nawet zostali na noc! Dziewczynki bawiły się przez cały dzień i pół nocy, a my - mamy, miałyśmy czas na kawę i pogaduchy.
16 grudnia - piątek
W piątek po śniadaniu, które przygotowały dziewczynki, razem pojechałyśmy do Kidzania.
Kidzania to miasto dzieci. Dorośli mogą tam wejść, ale nie mogą brać udziału w zabawach. Dzieci mają szansę sprawdzić na czym polegają poszczególne zawody. Uwielbiamy z Zarą Kidzania.
To był bardzo ciekawy tydzień!
Bardzo się cieszę, że do Ciebie trafiłam. Temat ED mnie interesuje i...kusi, więc szukam, pytam. Będę wracać!
OdpowiedzUsuńAleż mieliście ciekawy tydzień ;)
OdpowiedzUsuńWidać, że Zara bardzo szczęśliwa. Super, gratuluję i życzę powodzenia!
OdpowiedzUsuńPopieram aktywny wypoczynek z dzieckiem! Super :)
OdpowiedzUsuń