Nadrabiamy zaległości i zapraszamy na kolejne podsumowanie. Tym razem ostatni tydzień stycznia. Zapraszamy! To był niezwykły tydzień.
Tydzień 5
27 stycznia - 2 lutego
Poniedziałek 27 stycznia.
W tym tygodniu Zara zaczęła nową, zaawansowaną grupę jeździecką. Czekała na nią od kilku miesięcy i bardzo się cieszyła z jej stworzenia. Ma nadzieję, że w końcu rozpocznie naukę skoków. Pierwsza lekcja, mimo że tak wyczekiwana, nie należała do Zary ulubionych. Dostała najmniejszego kucyka na jakim w życiu jeździła, przez co była bardzo zawiedziona.
Co jeszcze robiłyśmy?
Przeczytałyśmy 2 książki o Australii.
Zagrałyśmy w "Był sobie kosmos" i przeczytałyśmy o pierwszym człowieku na księżycu.
Obejrzałyśmy film o planetach na YT. Dokończyłyśmy książkę o wilkach.
Była też matematyka, angielska ortografia i hiszpański.
Wtorek 28 stycznia.
Uczyłyśmy się o morzach i oceanach. Przeczytałyśmy "Oceans and seas" i zagrałyśmy w Sealife.
Zara zaczęła robić lapbook o rafie koralowej.
Zabrałyśmy się za naukę z Libratusem. Do egzaminów kończących 4 klasę zostały już tylko 4mc, a my nawet nie zaczęłyśmy jeszcze tak naprawdę przerabiać tematów.
Byłyśmy na spacerze.
Zara ćwiczyła swój układ na nadchodzące zawody woltyżerki.
Ćwiczyła też układy taneczne i piosenki na nadchodzący musical.
Rysowała.
Zrobiła hiszpański.
Środa 29 stycznia.
Kolejny dzień licznych ćwiczeń na koźle.
Zara zrobiła sushi.
Uczyłyśmy się o węglu i Zara zrobiła mydło z activated charcoal.
Uczyłyśmy się o Australii i zrobiłyśmy zadania z matematyki z nią związane.
Skończyłam robić Zary kostium na zawody, a ona pomalowała buty tak aby pasowały do całości.
Czwartek 30 stycznia.
Łyżwy z tatą, mama pracuje.
Piątek 31 stycznia.
Zabawa z przyjaciółmi, rodzice pracują.
Sobota 1 luty.
To był bardzo długi, ale niezwykle udany dzień. Z samego rana pojechałyśmy do stadniny, gdzie dzieci miały ostatni trening przed zawodami. Po zajęciach trzeba było jeszcze przygotować konie i sprzęt. Teoretycznie dużo pracy, dla zespołu to była jednak cudowna zabawa. Gdy wszystko było już gotowe ruszyłyśmy w drogę do Bedford. Po drodze dołączył do nas Zary tata, który tego dnia pracował. Zatrzymaliśmy się na noc w okolicy, w której odbywały się zawody. Nie chcieliśmy jechać w niedzielę rano, gdyż musielibyśmy wstać bardzo wcześnie, a to niepotrzebny stres przed zawodami. Poza tym wyjazd i noc w hotelu dodawały powagi całej sytuacji i sprawiały, że nasza mała gwiazda czuła się bardzo wyjątkowo.
Niedziela 2 luty.
Niedziela to był wyjątkowy dzień, Zary pierwsze ogólnokrajowe zawody w woltyżerce. Była bardzo zestresowana , ale poradziła sobie rewelacyjnie. Zajęła 5 miejsce w swojej kategorii i to po zaledwie 3 miesiącach treningów, gdzie większość dzieci trenowała od ponad roku. To był naprawdę niezwykły dzień, ale o wszystkim opowiem dokładnie w osobnym poście.
Mieliście wspaniały miesiąc! Bardzo aktywny, atrakcyjny. U nas też się działo, aczkolwiek nie było u nas tyle atrakcji. 😊
OdpowiedzUsuńWow, nie wiedziałam, że tak wygląda edukacja domowa. Podziwiam wszystkich rodziców, którzy podjęli takie wyzwanie. Śliczne imię - Zara :-)
OdpowiedzUsuńWidzę, że na nudę nie narzekacie. Do mnie edukacja domowa nie do końca przemawia, ale teraz, z racji zamknięcia szkół, będę miała jej przedsmak przez najbliższe dwa tygodnie.
OdpowiedzUsuńSuper blog. Zawiera ciekawe informacje.
OdpowiedzUsuń______________
język angielski dla małych dzieci łódź