Split to bardzo ladne i warte zobaczenia miasto. Od 1979 roku Palac Dioklecjana znajduje się na Liscie Światowego Dziedzictwa UNESCO. O tym jak nam się podobało w tym kompleksie z czasów rzymskich, pisałam wczoraj. Dzisiaj będzie o wzgórzu Marjana i ZOO w Splicie.
Po długiej wspinaczce na wzgórza nasza determinacja została nagrodzona. Zobaczylysmy cala panoramę Splitu. Widok byl naprawdę cudny.
Widok byl przepiękny, slonce mocno swiecilo, powietrze mialo cudowny zapach.
Mimo, ze byl to juz koniec września miałam wrazenienie, ze to dopiero początek lata.
Pogoda nam dopisała. To byl cudowny letni dzień.
Gdy weszlysmy na górę, zrobilysmy sobie mala przerwę przy starym kosciólku, byl tam tez punkt widokowy.
Myslalam, ze to juz koniec wspinaczki. Byłam pewna, ze ZOO jest juz za rogiem.
Za rogiem natomiast były kolejne schody.
A potem jeszcze jedne! Były ich tysiące!!!!
Wyprawa z wózkiem to zdecydowanie nie jest dobry pomysł.
No chyba, ze idzie z Wami tez tatuś, to wtedy OK :)
W końcu dotarlysmy na sam szczyt 178 metrowego wzgórza Marjan.
Miejsce to bardzo przypominało mi Park Guell w Barcelonie, który odwiedzilysmy w styczniu.
Miejsca te w zasadzie róznia się od siebie, ale widok na cudowna panoramę miasta, otoczenie soczystej zieleni i byc moze wspinaczka z językiem wywieszonym do pasa :) sprawiły, ze bedac juz na szczycie wzgórza Marjan od razu pomyslalam o Park Guell. Oba te miejsca sa tez zielonymi plucami swoich miast, oba to ulubiony punkt weekendowych wycieczek i spacerów.
Na wzgórzu znalazlysmy plac zabaw, z którego Zara oczywiście natychmiast skorzystała.
Następnie poszlysmy do ZOO. W internecie czytalysmy bardzo zle opinie na temat tego ogrodu zoologicznego. Postanowiłam, ze sprawdzimy osobiście jak się maja jego mieszkańcy.
Jest to jedno z najmniejszych ZOO na swiecie, zajmuje powierzchnie zaledwie 0,65 hektara.
W ZOO nie ma zbyt wielu zwierzat, a do najbardziej egzotycznych jego mieszkańców naleza tygrys, wilk i niedzwiedz. Pierwszych dwóch nie widzialysmy. Niedźwiedzie natomiast chodziły smutno po malej klatce w te i powrotem. Ich smutne oczy nie pozostawiały watpliwosci, ze nie sa tutaj szczesliwe, ze nie nazywają tego miejsca swoim domem.
Zarusi najbardziej podobały się male zwierzęta, czym mniejsze tym bardziej kochane.
Chomiki były największa atrakcja.
"Mamus ja chce takiego jednego zabrać do domku!!!"
W czasie wizyty w ZOO cały czas towarzyszyły nam pawie.
Zarze bardzo podobały się tez kaczki.
"Kaczuszki przepraszam was nie mam dzisiaj chlebka! Mama zapomniała!
Przyniosę wam następnym razem. Obiecuje!!!"
- przepraszała ptaki :)
Zara jest przyzwyczajona do karmienia kaczek. W Londynie niedaleko naszego domu jest park z mala sadzawka po której plywaja kaczki. Bardzo często, gdy wracamy z przedszkola idziemy karmic kaczki i ryby do Forest Lane Park.
Ta zielona klatka to dom tygrysa. Kocisko nie pokazało nam się jednak.
Zara zatrzymywala się przy wszystkich tablicach informacyjnych i "czytala" je.
Ma to po mamusi :) Zawsze staram się czytac tablice informacyjne, nie tylko w ZOO, ale takze np. w muzeum. Zawsze wsiekalam się, ze nie moglam wszystkiego doczytac, bo wycieczka szla juz dalej.
Na mnie najwieksze wrazenie wywarly sepy. Gdy na nie patrzylam chcialo mi się plakac.
W ZOO bylysmy przez okolo godzine. Kolo sepów przechodzilysmy dwa razy, na poczatku i na końcu wizyty. Przez cały ten czas siedzialy bez ruchu i wpatrywaly się w dal. A bylo się w co wpatrywac.
Z klatki tych pieknych ptaków bylo widac rozlegla panoramę Splitu.
Patrzac na ptaki mozna bylo niemalze czytac o czym mysla.
Jestem pewna, ze marzyly o niczym nie skrepowanych lotach po okolicy.
Bylo mi ich naprawdę szkoda.
Gdy zobaczylysmy osiolki Zara natychmiast chciala je poglaskac.
Sporo czasu zajelo mi wytlumaczenie, ze w ZOO nie wolno dotykac zwierzat.
"Mamo , ale w Kornati przeciez glaskalam osiolki!!!
Nie bój się one sa przyjacielskie. Nic Ci nie zrobia!"
W końcu ustalilysmy, ze jezeli zwierzęta sa odgrodzone od nas to znaczy, ze nie mozemy ich dotykac.
Gdy wychodzilysmy z ZOO sepy nadal wpatrywaly się w dal.
W piekna panoramę Splitu.
I ponownie schody!!!!! Ale zejsc z nich (nawet z wózkiem) to juz bulka z maslem,
w porównaniu do wejscia na nie.
Zeszlysmy do miasta, pospacerowalysmy jeszcze chwile po Rivie.
O godzinie 16 wsiadlysmy na statek do Trogiru.
W sezonie plywa on pomiedzy Splitem i Trogirem kilka razy dziennie.
Bilet kosztuje jedynie 24 kuny, a rejs trwa godzine.
O rejsie i atrakcjach Trogiru opowiem innym razem.
Bilet do ZOO kosztowal 10 kun.
Parki Narodowe, ZOO i farmy to miejsca, które zawsze odwiedzamy.
Zara bardzo lubi zwierzęta i tego typu wycieczki sprawiaja jej duzo radosci.
Do tej pory bylysmy z Zara juz:
- w naszym lokalnym ZOO w Londynie,
- w ZOO w Barcelonie
- w ZOO oraz na safari w Hyderabadzie w Indiach.
Czy podobalo nam sie ZOO w Splicie?
Zarze bardzo, jak zawsze zreszta.
A mi... ciagle mam przed oczyma niedzwiedzia i sepy.
Moze nie jest to zle miejsce dla malych zwierzat, ale duze nie sa zachwycone, ze przyszlo im tam zyc.
Kiedys w ZOO w Splicie bylo wiecej dzikich zwierzat, ale po protestach ekologów, ZOO musialo sie zgodzic na przeniesieni czesci z nich w 2006 roku. Musialo wówczas takze podpisac oswiadczenie ze wiecej dzikich zwierzat nie bedzie juz przyjmowalo.
A u nas temp. -3, jak ja Wam zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńTaaak ZOO to nie jest jakieś szalenie pozytywne miejsce, ale dzieci je uwielbiają, myślę sobie że warto dawać radość dzieciom, nawet kosztem własnego samopoczucia, mam nadzieje ze kiedyś nam odpłacą tym samym.
Dokladnie. Tak sobie mysle ze to radosc dla dzieci, ale i forma nauki. Poza poznawaniem zwierzat, takze nauka o ich ochronie. Przy tych biednych niedzwiedziach i sepach rozmawialysmy np. o warunkach zycia zwierzat. Tlumaczylam Zarze, dlaczego zwierzaki nie czuja sie w tak malych klatkach dobrze.
OdpowiedzUsuń